czwartek, 4 czerwca 2015

Od Moonlight:

Po prostu uciekł. Od tak! Zostawił, mnie… Nie żeby mi zależało czy coś… po prostu… Nie! Jestem samowystarczalna  jednak coś zostało z dawnej Moonlight. To ciągłe uczucie potrzeby przynależenia do kogoś. Chyba to trzymało mnie nadal przy życiu, wczoraj i dziś. To zły nawyk. W końcu jestem głupim bachorem. Niestety, nic na to nie poradzę.
  -Co teraz zrobimy?- Zapytała się Ella. Sama nie wiem… Poszła bym za tym głupkiem na koniec świata. Jeśli bym poszła okazała bym, że nadal jestem strachliwą kotką. Chciałam bym się teraz położyć i rozpłakać ale nie mogę pokazać małej mojego stanu. Ona tez zacznie się bać. Poszłam w tą sama stronę co parę minut temu Len. Zobaczyłam portal. Troszkę zadrżałam. Pewna obaw ścisnęłam za rękę Elle. Miałam zamiar już wkroczyć do portalu kiedy, dziwne echo rozbrzmiało w próżni którą niegdyś stworzyłam w swoim umyśle. Przelękłam się trochę bo echo, brzmiało jak mój głos… Rozszyfrowałam wiadomość. Przestraszona uświadomiłam sobie, że brzmi ona ,,Ja ciągle tu jestem’’. Gdy próbowałam się odwrócić, coś mnie uderzyło. Straciłam równowagę i ciągnąc za sobą Elle wpadłam do portalu. Znalazłam się w dziwnym miejscu. Nie zwróciłam nawet na nie uwagi. Po prostu biegłam… Chciałam jak najszybciej odnaleźć Len’a by przynajmniej poczuć się trochę bezpieczna i na siłach na walkę. Co ze mną się dzieje?! Dziwne wspomnienia zaczęły migać mi przed oczami. Urywki z mojego życia. Najbardziej przerażające i budzące we mnie potok łez, strach i smutek. W biegu nie zauważyłam przeszkody potknęłam się i zaczęłam, się toczyć. Gdzie Ella?! Pewnie została na starcie, w moim ,,biegu o życie’’. Poczułam obecność Cal, i jej nagły brak. Pewnie zabrała Elle, bo poczuła w jakim stanie teraz jestem. Wstałam i zaczęłam iść w stronę białych włosów…  Nie pomyślałam. Może to Rozalin, Cal albo nieznana mi osoba. Gdy byłam od niej o parę centymetrów dalej, znikła. Rozpłynęła się. Później zobaczyłam ją trochę dalej. Długie białe włosy. Tym razem, był koło niej chłopak. Podeszłam, zdezorientowana i roztrzęsiona. Znów znikli. Łzy cisnęły mi się powoli na oczy. Ten sam obraz przedstawiający, najpewniej Rozalie i Len’a zobaczyłam parę metrów dalej, pewna, że to znów złudzenie podbiegłam, i chciałam mocno przytulić, dziewczynę. Okazało się jednak, że to nie wytwór mojej wyobraźni, tylko prawdziwa Rozalia. Puściłam ją a ona odwróciła się gotowa zabić. Upadłam na kolana. To strach. Oczy zalały mi się łzami, choć tak bardzo z nimi walczyłam. Nie chciałam płakać. Nie przy nich. Nie miałam pojęcia co robić. Po policzkach ciekły mi teraz łzy. Roztrzęsiona zdołałam wydusić z siebie tylko jedno skromne zdanie.
 -P-Pze-pra-szam- Powiedziałam dzieląc je na sylaby. Rozalia wyglądała na zaszokowaną, potem złą. Spojrzała na Len’a który był trochę rozbawiony całą sytuacją. Nie wiem, nie potrafię odgadnąć jego emocji. Zaczęli się troszkę kłócić. Wstałam i przytuliłam się do Len’a. Nagle zdając sobie sprawę co zrobiłam, zrobiłam się cała czerwona, serce zaczęło mi walić jak szalone. Może też dzięki temu mój strach troszkę ucichł… zmalał. Przytuliłam się do Rozalin. Tak dla równowagi.


Emmm więc gdzie idziemy?  o//////o

środa, 6 maja 2015

Od Len'a:

Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem. Cal nagle gdzieś sobie poszła...A trudno! Tylko przeszkadzała! Łaski mi nie robi, nie mam zamiaru się nią przejmować. Przewracając oczami spojrzałem na Moonli i Ellę.
- No nareszcie! Była dziwna - stwierdziłem obojętnie. Mówiłem prawdę! Może miała aprę zalet, ale nie zmienia to faktu, że była jakaś inna. Nagle Moonli uderzyła mnie w głowę.
- To moja siostra! - przypomniała trochę zirytowana. Ja machnąłem odczepnie dłonią. Nagle poczułem niecodzienne uczucie. Coś mi to przypominało...Musiałem tam iść. Szybko nałożyłem płaszcz i nie oglądając się ani na kotołaczkę ani na dziecko, zniknąłem w głębi lasu. Zupełnie zignorowałem zdziwione głosy. Coś tam było. Jakaś energia która mnie przyciągała. Musiałem tam pójść, zobaczyć, dowiedzieć się co to. Po chwili ciągłego biegu zatrzymałem się gwałtownie. Moim oczom ukazało się coś niezwykłego. Wielka, ciemna wyrwa...Portal! Na pewno! Tylko co robił w takim miejscu? Oglądnąłem się za siebie. One tam zostały, ale...Uśmiechnąłem się sam do siebie. Pewnym krokiem wkroczyłem do portalu. No to ku przychodzie! Nim się spostrzegłem byłej w jakimś hałaśliwym miejscu. Ale nie uwierzycie co tu ujrzałem! Mnóstwo stołów...A na nich tyle jedzenia! Uśmiechnąłem się chytrze i naciągnąłem bardziej kaptur czarnego płaszcza. Po cichu zakradłem się do bufetu. Zgrabnym ruchem ręki porwałem parę pyszności i wpadłem pod stół. Nim ktoś się zorientował, już wyczołgałem się i jak gdyby nigdy nic szedłem przed siebie, beztrosko wcinając smaczne mięsko na patyku. Rozglądałem się po miejscu w którym się znalazłem. Mimo wszystkiego jestem po części dalej ciekawskim dzieckiem. Nagle ktoś pociągnął za mój płaszcz, przyciągając mnie w swoją stronę. Moje zirytowanie szybko zmieniło się w zdziwienie. Długie białe włosy...Znam tylko jedną osobę z takimi! Przechyliłem głowę ignorując co wcześniej mówiła.
- Hę? Roza-chan? Co ty tu robisz? - spytałem zdezorientowany. Jakby nie patrzeć nie byłem nawet pewien gdzie obecnie się znajdowałem. To że ją spotkałem zupełnie zbiło mnie z tropy. Nie dając jednak po sobie tego poznać pokazałem jej mój idealny, łobuzerski uśmiech - To że tęskniłaś za ideałem, nie oznacza, że musisz od razu ciągnąć mnie za płaszcz~! - dodałem ze śmiechem. Ona dalej pozostawała z tą samą miną, jakby nie docierało do niej co mówiłem. Dopiero po chwili się to zmieniło.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała ze zdenerwowaniem. Wow! Ona się odezwała! No w końcu. Zastanowiłem się nad odpowiedzią po czym wzruszyłem ramionami.
-Chodziłem tu i tam...No i tu wpadłem! - stwierdziłem beztrosko, jeszcze nie zastanawiając się jak wrócę. No bo po co o tym myśleć? Na razie się bawię, pomartwię się potem!

Rozalia? Co dalej? Może ktoś się do nas przyczepi? A i Moonli, co ty zrobiłaś?

niedziela, 3 maja 2015

Od Rozalii

Obudziłam się w pokoju, który otrzymałam od Sinbad'a. Co ja tutaj robię? Nie byłam na zewnątrz? Ostatnie, co pamiętam to, to że byłam na zewnątrz, przyszedł Judal i zaczął mówić coś o pokoju. Bredził tak bezsensownie... Ale to przecież Judal. Jego nie da się zrozumieć, za nic po prostu. Wstałam, wyszłam na zewnątrz. Może się to wydawać nienormalne, nawet dla mnie, ale trzeźwieje naprawdę szybko. W ogóle, kto dał mi alkohol i czemu się zgodziłam?! Cóż za wstyd! Nie wierzę w siebie... Wstyd mi. Gdy przedzierałam się przez tłum, dostrzegłam króla kraju, w którym byliśmy oraz mój niedoszły małżonek, Kouen, kłócili się i wyglądami, jakby zaraz mieli się pozabijać, więc podbiegłam do nich. Rozdzieliłam pierwszego księcia Kou i króla Sindrii. Po kilkunastu minutach udało mi się to. Następnie udałam się poszukać moich dwóch przyjaciółek, a także dwóch generałów tego kraju - Pisti i Yamu. W tym kraju jest zawsze dobra zabawa. Chociaż nadal nie wiem, kiedy ja się tego napiłam... Nie pamiętam, żebym cokolwiek takiego wypiła. Po około pół godziny szukania, znalazłam te dwie kobiety, oczywiście pijane. Nie wiedzieć czemu, kiedy i jak, ale po pewnym czasie również byłam w stanie upojenia alkoholowego. Ach~... Pisti, zabije Cię kiedyś. Zaczęłam bez schematu, chodzić po okolicy. Przed oczami przemknęło mi kilka znajomych twarzy, chociaż mogło mi się tylko wydawać. To chyba byli Gakupo i Rin... Następnie wydawało mi się, że widziałam David'a. Naprawdę dziwne. Nagle widziałam czarny płaszcz, który przebiegł mi przed oczami. Nim zniknął z horyzontu, udało mi się go złapać, a tym samym ściągnąć go. Moim oczom ukazał się znajomy kotołak. Czy ja mam naprawdę już omamy?
- :Len?! - zapytałam, nie dowierzając. Odpowie czy nie? Blondyn przekręcił pytająco głowę.
- Hę? Roza-chan? Co ty tu robisz? - zapytał lekko zdezorientowany. Po chwili na jego twarzy pojawił się znany mi, łobuzerski uśmiech - To że tęskniłaś za ideałem, nie oznacza, że musisz od razu tak ciągnąć mnie za płaszcz~! - odparł ze śmiechem. No nie wierzę, ten idiota! Skąd on się tam wziął?
- Co ty tutaj robisz?! - zadałam mu kolejne pytanie, dość znacznie zdenerwowana.

Len?

sobota, 2 maja 2015

Od Kougyoku

Poszłam do pokoju, w którym to mieszkałam podczas pobytu tutaj. W trakcie świąt tutaj jest zdecydowanie za dużo alkoholu... Do tego, Sinbad chciał mnie nim częstować, więc wolałam nie ryzykować. Zastanawiam się, jak poradziło sobie z tym rodzeństwo Night... Nagle drzwi pomieszczenia się otworzyły, a po chwili zamknęły. Judal wszedł do środka. Przechyliłam głowę, zastanawiając się, co tutaj robi. Czyżby pomylił pokoje? No bo chyba nie przyszedł do mnie, prawda?! A może?! Nie, to niemożliwe. O czym ja myślę? Może wypadałoby spytać, dlaczego tutaj przyszedł. Podniosłam wzrok, aby spojrzeć na niego.
- Co tutaj robisz? - rzuciłam niby od niechcenia. Wgapiałam się w niego, wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony.
- Co tutaj robię? Nie mogę już zaglądnąć co robi moja ulubiona księżniczka? - zapytał z "szarmanckim" uśmiechem. Zrobiłam się mocno czerwona i ukryłam twarz w rękawach. Jak on może mnie tak wykańczać?! A no tak... On nie wie, że go lubię. Po chwili ciszy Judal zaczął się śmiać. Widząc, że tego nie robię lekko zdziwił się - No co? Tylko żartowałem! - zapewnił mnie. A więc żartował? No tak, mogłam się tego domyślić. W końcu to idiota, ale... Kochany idiota, a przynajmniej dla mnie. Właściwie, czemu tak jest? Jakoś zawsze postrzegałam go jako więcej, niż przyjaciela. Za to nigdy tego nie okazywałam. To się może wydawać dziwne, nawet dla mnie, ale gdy przychodzi co do czego to potrafię kłamać.
- Nie śmieszne - stwierdziłam odwracając się od niego. Nawet nie chciałam go słuchać. Wstałam z miejsca, nadal miałam zasłoniętą twarz, chciałam stamtąd wyjść. Miałam zamiar wyjść i zobaczyć czy wszyscy już są pijani, czy jeszcze jest ktoś trzeźwy. Chociaż nie zbyt mi się udało, ponieważ Judal mi to uniemożliwił. Zaczął dźgać mnie w brzuch swoją różdżką. Czemu mnie to spotyka~?
- Nie wypuszczę Cię dopóki nie stwierdzisz, że to było śmieszne! - stwierdził po raz kolejny śmiejąc się. Warknęłam pod nosem kilka obelg, ale raczej ich nie usłyszał.
- Nie stwierdzę, bo nie było. Jak mnie nie wypuścisz to powiem wszystko Rozalii! - odparłam na jego stwierdzenie, bo miałam już go dosyć na teraz.- A mów jej co chcesz! Opiła się na tyle żeby uwierzyć, że niosłem po świecie pokój! Zresztą, obecnie jest nieprzytomna - opowiedział na moją groźbę. O, czyli jednak dali jej alkohol. Chwila... Jakim prawem?! Jesteśmy nieletni! Wyminęłam chłopaka, ignorując wszelkie jego słowa. Poszłam do pokoju Rozy, ale już jej tam nie było.

Rozalia? Gdzie poszłaś?

Od Judal'a

Sindria...Co za piękny kraj, prawda? Nie, nie zacząłem tak nagle interesować się krajobrazami. Bardziej interesują mnie osoby w tymże kraju się znajdujące. Wasza głupota...Oh, to znaczy król Sindrii, niesamowity Sinbad! Czy chociażby on nie jest osobą wartą uwagi? Hm...Raczej nie. Jedyne co mnie w nim interesuje to to, jak bardzo chciałbym go zabić...Jednak niezwykłą frajdę sprawia żartowanie z niego, tutaj zaprzeczyć nie można! Tak więc bardzo zawiodłem się gdy zaczęli podpisywać papiery związane z pokojem i tak dalej. No błagam, po co to komu? Wojny są ciekawsze, a takie podpisywanie dokumentów jest najzwyczajniej nudne. Siedząc w pomieszczeniu co chwilę spoglądałem jak długo im to jeszcze zajmie. Podobno też miałem tam być i byłem do tego niezwykle potrzebny. Prawda była taka, że jedyna czynność jaką wykonywałem to bawienie się różdżką oczekując końca tych formalności. Gdy ten upragniony koniec nareszcie przybył dowiedziałem się, że za niedługo wyjeżdżamy. No ale dlaczego!? Nasz pobyt w Sindrii mógłby być dłuższy! Teleportować się nawet tu nie mogłem, bo straże zbyt otaczały ten teren! To takie niesprawiedliwe~! Właśnie...Co do teleportowania się...Nie tłumacząc nic nikomu nagle zniknąłem w portalu. Z powrotem tutaj pomogą mi już ludzie z organizacji...

Po paru godzinach

Gdy zdałem raport, załatwiłem wszystkie powierzone mi sprawy i tak dalej, wreszcie mogłem wrócić. To całkiem normalna sprawa, ale nie uwierzycie co mnie tam zastało? No oczywiście, jak mogło wypaść mi z głowy? Co wiąże się z Sindrią? Oczywiście, ciągłe świętowanie! Muzyka, pokazy, rozmaite atrakcje, wiele jedzenia oraz alkocholu...Po prostu wszystko! Niechętnie to przyznaję, ale ten idiota Sinbad umiał zorganizować dużo rzeczy. Przedzierając się przez tłum szukałem jakieś znajomej twarzy. Od razu zauważyłem długie, białe włosy Rozalii. Dlatego tez zdecydowałem się do niej podejść.
- Etto... Gdzie jestem...? - mruczała nie do końca świadomie - Co...? Judal...? Gdzieś ty był?! - zdała natychmiastowo pytanie. No nie wierze...Serio dali jej alkohol? Ona jest nieletnia! Ale co mnie tam to obchodzi. Nie ja będę miał problem, a oni. Co z tego, że jakby nie patrzeć powinienem jako osoba dorosła w tej grupie ich pilnować? To Kaito to robi.
- Ja? Oh, tylko chodziłem sobie o zakamarkach świata i szerzyłem pokój - odpowiedziałem zastanawiając się czy na tyle nie myśli by w coś takiego uwierzyć. Naprawdę...Ja i pokój? To bardzo śmieszny żart!
- A... No dobra... Pokój?! - odpowiedziała. Po chwili jednak zaczęła się wpatrywać w jakiś nieokreślony punkt przed sobą. Uniosłem jedna brew ku górze i zbliżyłem się do niej.
- Hej? Rozalia? Żyjesz? - zapytałem dla pewności. Bywają przypadki gdy ktoś umiera w najmniej spodziewanym momencie...Zaraz...Co jeśli ktoś z Al-Thamen tu był!? Nie, nie...Idiotyczne. Po prostu dramatyzuje. Po chwili Rozalia zamknęła oczy i opadła. Po prostu spała...Westchnąłem cicho i wziąłem ją na ręce. Nie mogłem tak jej tu zostawić. Przechadzając się przez tłum spostrzegłem więc znajomych twarzy. Chociażby Kaito...Więc nie pilnuje jej bo się opił? Naprawdę nieodpowiedzialne. Przecież on też jest nieletni! Jaka szkoda by była gdyby ich rodzice się dowiedzieli. Ale któż by mógł im powiedzieć? Że ja? Skąd taki pomysł. Nie przykuwając uwagi także do Taito, który gdzieś po boku na skraju desperacji próbował zrozumieć gdzie jest jego pani, ruszyłem dalej. Już po chwili mogłem dosłyszeć niezwykle ambitną kłótnie Kousia i Waszej Głupoty, na temat tego kto jest lepszym władcą. Tak więc podawali niezwykle istotne argumenty (w tym momencie były bezsensowne) dlaczego to Sindria czy tam Cesarstwo Kou jest lepsze. To także postanowiłem zignorować. Z kolejną przeszkodą nie było już tak łatwo. Mianowicie nagle, ni stąd ni zowąd, drogę przecięła mi gigantyczna broń. Co się stało? Oczywiście! Ktoś obraził, zapewne niecelowo, Kouhę, a ten postanowił użyć ekwipunku dżina! Na ogół mnie to śmieszy, ale dziś miałem tego wszystkiego dość. Przewracając oczami po prostu teleportowałem się w pobliże pokoi. Gdy odstawiłem Rozalie do łóżka w jej pokoju, ruszyłem w stronę swojego. Swoją drogą to niezwykle hojne, że Wasza Głupota dał każdemu z nas własne pokoje! Ale nie oszukujmy się, każdy wie że zrobił to tylko na pokaz. Nie zastanawiając się wszedłem do jednego pokoju szybko zamykając za sobą drzwi. Wtedy spostrzegłem, że coś jest jednak nie tak. Przed sobą zauważyłem jedną ze znajomych mi osób...

Hę? Kougyoku? Czyżbym...Pomylił pokoje?

niedziela, 26 kwietnia 2015

Od Kougyoku

No cóż... Sindria... Dawno tutaj nie przebywaliśmy. Nawet jeśli się tutaj pojawiałam to rzadko w sprawach pokojowych. Popatrzyłam w kierunku Judal'a, który witał się z Sindbad'em. Wyglądał, jakby chciał go zabić. Jest uroczy... Zdałam sobie sprawę, iż patrzę się w jego kierunku zbyt długo, to może się wydawać innym podejrzane... Odwróciłam się w stronę Rozy i ukryłam twarz w rękawach. Czuję się tutaj nieswojo. Czemu? Ponieważ przyjazd tutaj oznacza, że Sindria będzie świętować. Święto Sindrii oznacza, iż chłopacy będą pić. Z kolei to oznacza, że będą się dziwnie zachowywać w stosunku do mnie i Rozalii - jedynych dziewcząt w gronie, które właśnie przybyło. To ZAWSZE, ale to ZAWSZE kończy się katastrofalnie. Wszyscy poszliśmy za królem tego kraju do jego zamku. Niektórych było nawet miło zobaczyć... Z niektórymi całkiem przyjemnie się rozmawiało. Między innymi, ciekawe rozmowy wynikały między księżniczką Night, Yamu i Pisti. Chętnie ich słuchałam, a nawet sama się udzielałam. Moja przyjaciółka, która szła dość daleko przede mną, zwolniła kroku, żeby dotrzymać mi towarzystwa. Traktuje mnie w naprawdę uprzejmy sposób. Chciałabym, aby kiedyś opowiedziała mi, kogo spotkała w świecie 02. Odkąd wróciła nic na ten temat nie mówiła. Judal szedł dokładnie przede mną i białowłosą. Ciekawe o czym teraz myśli. Nim zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam iść coraz wolniej. Męczyło mnie wszystko, co ostatnio miało miejsce, a wydarzyło się naprawdę dużo. Każdy to potwierdzi. Nagle czarnowłosy zniknął mi z przed oczu. Nim się spostrzegłam, pojawił się za mną i popchnął lekko do przodu.
- Jeśli się nie pośpieszysz, wkrótce zostaniesz w tyle - zaśmiał się chłopak. Znów schowałam twarz w rękawach i pobiegłam przed siebie, po chwili doganiając swej przyjaciółki.

*Kilka godzin później*

No cóż, wszystkie papiery podpisane. Do końca tygodnia stąd wyjedziemy. Ciekawe, jak to wszystko będzie...

niedziela, 5 października 2014

Od Callainy: Przygode Czas zacząć.

No Kurde co oni se myśleli?! Podbiegłam z furią do Lena. Czemu do Lena? Bo na siostrę zła nie byłam. Wcisnęłam mu małą. I z całą furią zaczęłam się, żalić.
-Co wy sobie myślicie!- Zaczęłam krzycząc w twarz Lenowi a potem wodząc spojrzeniem po wszystkich tu obecnych.- Znikacie sobie na kilka tygodni...zostawiając mnie z małą, z zagrożeniem, z niepewnością. Jak ja sobie kurde miałam poradzić?! - Spojrzałam na dziewczynę która z całej opresji zamieniła się w kota- I jeszcze zwierzaka ze sobą zabraliście! No kurde! Teraz ja mam wakacje!- I Teleportowałam się na drugi koniec świata. W końcu wakacje. Jak dobrze okiełznać moje moce. Stałam teraz na jakiejś plaży. Nagle wpadł na mnie jakiś duży kot! Czarna pantera. Fiknełam koziołka aż do wody. Właśnie!~Byłam na plaży? Wstałam, otrzepałam się z piachu, i wody? Czemu strzepuje wodę z ubrania? Spojrzałam na Panterę teraz była chłopakiem? Morze w moim wieku. Wzdrygnęłam się. Miał śliczne bursztynowe oczy. Wręcz paliły się Melancholią. Nagle czas staną w miejscu. Gapiłam się na niego z niewyraźną miną. Najpewniej głupią. Potem otrząsnęłam się z tego dziwnego transu. Serce mi lekko przyśpieszyło i dopadło mnie gorąco, a potem zimno. Yyy... Nie czy dzieje się ze mną to samo co z Moonlight? Nie to nie możliwe! Przecież ja nie mogę. Ugh! Robi się to lekko denerwujące. Odwróciłam się na pięcie  i bym poszła gdyby mnie nie zatrzymał.
-Hej poczekaj!- Zawołał odwróciłam się, dusząc krzyk.- Przepraszam! Nie chciałem cie wystraszyć nie odchodź jestem tu całkiem sam!
-Dobrze- Pisnęłam

CDN