sobota, 6 września 2014

Od Moonlight: Wino.

Jak on mógł. Zaschło mi trochę w gardle więc chwyciłam lampkę wina i wypiłam wszystko. Nagle zakręciło mi się w głowie. Obraz przed oczami mi się rozmazał. Spojrzałam na siedzącego na przeciwko mnie Mrocznego. Wstał.
-Chodź odprowadzę cię do pokoju.- Podszedł do mnie spokojnym zdecydowanym krokiem.Wysunęłam pazury. Niczym Len.
-Nie sama pójdę!- Wstałam ale nogi się pod mną ugięły. Ale się nie poddałam i chwiejnym krokiem ruszyłam do mojego pokoju. Korytarz wydawał się być nieskończenie długi ale tuż za pierwszym rogiem były schody. Weszłam po nich na czworaka. Inaczej się nie dało. Ta głupia kieca mi zawadzała. Kiedy dotarłam na czwarte piętro odetchnęłam z ulgą. Powoli wstałam. Nagle kujący ból przeszył mnie na wskroś. Od razu upadłam na ziemie. Głowa bolała mnie tak, że czułam, że zaraz eksploduje. Spojrzałam na schody. Wchodził po nich Mroczny. Zaczęłam czołgać się do drzwi mojego pokoju. Ból nie ustawał wręcz narastał podgrzewająca mi mózg i zamrażając. Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Gdy w końcu doczołgałam się do pokoju. Poczułam, że ktoś mnie obejmuje i podnosi do góry. Nagle moje ciało zaczęło drętwieć. Nie mogłam nim prawie poruszyć. Lekko odwróciłam głowę. Ech nic z tego nie mogłam. Czyjaś dłoń otworzyła mój pokój. Chodź miałam cały rozmazany obraz nie widziałam, Lena. Może się ukrył słysząc kroki do pokoju? Wniósł mnie do pokoju no znaczy że ten ktoś kto nie niósł. Cisnął mną na łóżko. Sprężyny lekko zaskrzypiały. Czyjaś zimna dłoń dotknęła mojego policzka przekręcająca moją głowę do pionu. Zobaczyłam w końcu, że to Mroczny. Serce podskoczyło mi do gardła i zawiązało się w pętelkę. Spojrzałam na moją szafę. Drzwi były lekko uchylone. Przebiegłam badawczo wzrokiem po szafie i dopiero teraz obraz jakby się wyostrzył. Mroczny podszedł do drzwi balkony. Rozsunął zasłony. Księżyc padł na jego twarz. o mimo deszczu. Księżyc mocno świecił, dając chłodne srebrne światło. W chwili gdy światło księżyca padło na szafę, w tej małej szparce coś błysnęło. W pierwszej chwili pomyślałam, że to brylanty w mojej sukienki. Ale gdyby się przyjrzeć mogłam zobaczyć, że to kocie oko. Kocie... Nie! Nie kocie! Kotołaka! Może jest nadzieja, że Mroczny wyjdzie. Nie, nie sądzę. Serce lekko mi załomotało. On spojrzał na mnie jakby wyczuł ten moment. Bałam się co chce zrobić. W głowie mi się zakręciło mi jeszcze mocniej. Nie mogłam się ruszać. Moje spojrzenie zastygło na wielkim baldachimie mojego łóżka.  Chciałam uciekać zrobić coś. Ale nie mogłam. Byłam w martwym punkcie. Gdy usłyszałam szelest niespokojnie skierowałam wzrok na Mrocznego. Stał przed moim łóżkiem wpatrując się we mnie z wyraźnym zadowoleniem. Poczułam, że skroń zaczyna mi pulsować. Ręce gdyby mogły zaczęły by się trząść. Serce skakało mi po gardle, zaciskając się coraz mocniej. Chciałam zamknąć oczy ale... nie mogłam. Pozostała mi tylko świadomość umysłu. Z moich przemyśleń wyrwał mnie chłodny dotyk dłoni Mrocznego. Przesunęły się od moich bioder, aż do szyi. Czułam, że zaraz zejdę na zawał. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Gdzie Len? Chciało mi się płakać i wzywać panicznie Pomoc ale. Nie mogłam nawet zamknąć oczu. Mrugałam raz po raz sztywnymi powiekami. Zaczęłam płakać. Łzy leciały potokiem.  Wszystko zaczęło mnie przerażać. Zimny dotyk Mrocznego przesunął się na mój policzek, dotykając moich łez. Usłyszałam jego cichy śmiech. zakręciło mi się od tego w głowie. Potem pocałował mnie a w tedy wpadła Meiko, do pokoju uśmiechnięta, w swoim normalnym stroju.
-Co tu robisz!- Ryknął Mroczny. Serce mi się uradowało gdy ją zobaczyłam, Mroczny popełnił małą wpadkę.  Nie zamknął drzwi.- Wynoś się.
Meiko zawarczała coś pod nosem. Jej oczy jak by nabuzowały się krwią. Stały się czerwone i żądne mordu. Wyjęła z niewiarygodną precyzją sztylet i natarła na Mrocznego.
-Do zobaczenia Moonli zobaczymy się niebawem. Pocałował mnie w Policzek przeskoczył moje łóżko i z niewiarygodną szybkością wyskoczył przez balkon. Meiko wyjęła ze swojej kieszeni jakąś Butelkę. Wlała mi fioletowo-turkusowy płyn o ust. Po kilku sekundach odzyskałam kontrole nad ciałem.
-Nic ci nie jest?- Spytała wyraźnie zmartwiona Meiko. Usiadłam koło niej.
-Nie, nic.- powiedziałam roztrzęsiona nadal byłam w Lekkim szoku. Czemu Len nic nie zrobił? O ile w szafie był Len- Dzięki Meiko.
-Nic się nie stało.- Uśmiechnęła się  Wstałam powoli i podeszłam do szafy. otworzyłam ją i zobaczyłam Lena. Związanego i z zakrytymi ustami siedział na sporym pudle. A więc... Mroczny to zapanował. Chciał aby Len cierpiał chciał pokazać mu kto tu rządzi. Meiko podeszła do nas wielce zaciekawiona. Przytuliłam Lena choć nadal był związany. Meiko rozbebeszyła sznurki swoim sztyletem.Uwalniając mu ręce a ja zdjęłam jakąś ścierkę z jego ust. Przytuliłam go jeszcze raz ale mocniej. Zaczęłam płakać. To co się stało... to co się mogło stać gdyby Meiko nie weszła do mojego pokoju. To za wiele! Nie moge teraz uciekać. Trzeba pokonać Mrocznego i pokazać mojemu ojcu, ze jest zły.
-Mroczny cie nie skrzywdzi.- Przytulił mnie Len i pogłaskał po głowie.- Obiecuje. Słyszałam, że Meiko pada na moim łóżku zmęczona. To co zobaczyła na pewno nie było łatwe.

Meiko? Len? Mroczny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz