niedziela, 28 września 2014

Od Taito

Patrzyłem w ciszy i osłupieniu na Rozalie...Tak pamiętałem jej imię. Pamiętałem wszystko. Jak mogłem zapomnieć o tym, że mam rodzeństwo? A nawet całą rodzinę. Nie potrafię tego pojąć. To wszystko jest skomplikowane. W dodatku to co przed chwilą się działo...Co to tak właściwie było? Teraz to nie ważne. Czułem się całkiem inaczej. Ja...Byłem naprawdę szczęśliwy. Choć wydawało mi się, że życie jakim żyje mi pasuje, od zawsze czegoś mi brakowało. Uśmiechnąłem się lekko patrząc na moją siostrę. Następnie podszedłem do niej i przytuliłem ją. To był taki impuls...
-Dziękuje-szepnąłem tylko. Gdy się od niej odsunąłem dostrzegłem na jej twarzy zdziwienie, ale i radość. Przeniosłem wzrok na Kaito, Akaito no i Judal'a którego także świetnie pamiętałem-Dawno się nie widzieliśmy-stwierdziłem dalej z uśmiechem który rzadko można było u mnie zobaczyć. Naszą rozmowę przerwał zbliżający się do nas Mu. Był to jeden z wojowników plemienia Fanalis, jest to silne plemię pochodzące z Czarnego Kontynentu. Dość duża ich część mieszka w Leam i służy mej pani.
-Panna Schecherazada wzywa was do siebie-oznajmił. Ja posłusznie skinąłem głową.
-Musimy sprawdzić o co chodzi racja?-skierowałem to pytanie do mojego rodzeństwa. Oczywiście, że ja muszę się jej słuchać jednak oni mogą robić co chcą.
-Po prostu chodźmy!-powiedziała Rozalia. Ruszyliśmy więc w kierunku sali tronowej. Zastaliśmy tam Schecherazade siedzącą na swym tronie. Pokłoniłem się.
-Nie musisz tego robić-powiedziała swoim spokojnym i melodyjnym głosem które zawsze wywoływał u mnie radość. Tym razem jednak popatrzyłem na nią nieco zdziwiony. Ona uśmiechnęła się-Zdecydowałam, iż skoro już pamiętasz swoich braci oraz siostrę chciałbyś spędzać czas razem z nimi racja? Za pewne nie mogą oni zostać w Leam więc...Po prostu pozwalam Ci odejść-wytłumaczyła. Nie wiedziałem to powiedzieć. Byłem szczęśliwy, ale jednocześnie moje serce było rozdarte. Owszem chciałem żyć z Rozalią, Kaito, Akaito, i całą resztą mojej rodziny, jednak Schecherazada była mą panią którą kochałem. W jaki sposób mam tak po prostu odejść? Co mam wybrać? Czemu wszystko musi być tak trudne?
-Jakie to urocze....Nie chce przerywać ale się nudzę~!-powiedział Judal. Rozalia posłała mu mordercze spojrzenie. On przewrócił oczami i ucichł.
-Taito to świetnie, że możesz z nami wrócić, racja?-zapytała moja siostra. Co ja mam powiedzieć? Sam nie wiem czego chce!
-Tak tyle, że...-zaniemówiłem. Chcę wrócić czy nie...To za trudno wybór. Pani Schecherazada nie może wyruszyć z nami, bo czemu miałaby wyruszać gdzieś dla kogoś takiego jak ja. Z drugiej strony moje rodzeństwo nie może tu zostać-Czy...Możecie mi dać czas by to wszystko przemyśleć?-spytałem spokojnie. Rozalia chciała coś powiedzieć jednak moja pani jej przerwała.
-Sądzę, że tak będzie najlepiej. W końcu powinien sam wybrać czy chce żyć tutaj czy z wami-stwierdziła. Ja minąłem ich bez słowa poszedłem do ogrodu. Zatrzymałem znów wzrok na kwiatach. Dokładnie na Chryzantemach białych. W końcu to one oznaczają prawdę...Może i mi coś podpowiedzą? Spędziłem w ogrodzie parę godzin jednak dalej nie umiałem się zdecydować. Nagle zobaczyłem panią Schecherazade. Co ją tu sprowadza?
-Taito-skierowała swą wypowiedź do mnie.
-Tak pani?-spytałem z lekkim pokłonem.
-Od kiedy byłeś mały zawsze mi służyłeś. Nigdy Ci to nie przeszkadzało racja? Sądzę, iż powinieneś to zmienić. Naprawdę chce zapewnić Ci szczęście. Uwierz, gdy będziesz ze swoją rodziną będzie go o wiele więcej niż gdybyś został tu u mego boku. Wybór należy do Ciebie, jednak uważam, ze tak będzie lepiej-powiedziała. To prawda...Choć sama jej obecność sprawia, że jestem szczęśliwy. Jednak moja rodzina...Koniec. Podjąłem wybór.
-Tak też zrobię-odparłem z lekkim uśmiechem-Pani także dziękuję...-dodałem ciszej i pobiegłem szukać mojego rodzeństwa. Gdy ich znalazłem szybko podbiegłem bliżej nich.
-Wracam z wami-oznajmiłem nieco bardziej radośnie niż zwykle.

Ktokolwiek dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz