wtorek, 30 września 2014

Od Rozalii

Mój braciszek odzyskał pamięć! No nareszcie! Teraz już chyba pora wracać. Teraz całe rodzeństwo mam ze sobą... Będę jak najczęściej odwiedzać Scheherazade. Nie jest jakaś zła.
- Skoro tak,to może wracajmy - stwierdziłam. Rozejrzałam się dookoła i sprawdziłam czy wszyscy są. Byli wszyscy, więc ruszyliśmy. Daid narzekał, że chce jeszcze pozwiedzać miasto, dlatego poszliśmy. Skończyliśmy chodzić wieczorem. Postanowiliśmy zostać w Leam na noc i wyruszyć wcześnie rano. Tylko... Jak ja obudzę Judal'a? To teraz nieważne.

*Rano*

Wstaliśmy dosyć wcześnie rano, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy do portu. Tym razem nie czekaliśmy długo na statek i po południu byliśmy na miejscu. Szliśmy do zamku wolnym krokiem. Nagle tuż przed twarzą przeleciał mi sztylet i uderzył w drzewo obok. Nie dało się tego nie zauważyć.
- Siostrzyczko, nic Ci nie jest?! - spytał zdenerwowany Akaito. Taito podszedł do drzewa i wyciągnął sztylet.
- Co to mam być...? - spytał sam siebie nieco zdenerwowany.
- Ojojoj... Nie trafiłem! - powiedział męski głos za mną.
- Naprawdę? Nie sądziłam, że w końcu po mnie przyjdziecie - odpowiedziałam stojąc tyłem do postaci.
- To oczywiste! Zabiję Ciebie i nie przeszkodzisz nam już!
- Skoro tak mówisz... Przyzywam Splamioną krwią kosę! Pora zebrać żniwa! - dawno już nie używałam mojej kosy. Kiedy tylko się pojawiła, odwróciłam się i rzuciłam na przeciwnika. Reszta chciała mi pomóc, ale na razie przyda mi się tylko Judal.
- Judal~! Pomógłbyś? - spytałam z niby płaczliwym głosem.

*Po walce*

- Jesteś lepszy, niż myślałam - powiedziałam do Judal'a.
- Wątpiłaś we mnie? - spytał złośliwie.
- W życiu! A teraz idziemy! - odparłam i ruszyłam w stronę naprzód.
Wieczorem byliśmy już w połowie drogi. Na noc zatrzymaliśmy się w lesie.

*Kolejny dzień*

Znowu z samego rana ruszyliśmy w drogę, dzięki czemu po południu byliśmy już na miejscu. Naprawdę cieszyłam się z powrotu. Z marszu udaliśmy się do rodziców.
- Dzień dobry - powiedziałam i złożyłam lekki pokłon.
- Witajcie, Rozalia, Akaito, Kaito i... Taito - powitała nas nasza matka.
- Witamy - powiedzieli wszyscy trzej bracia i lekko się pokłonili.
- E, ta, no witam... - powiedział. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
- Miło was wszystkich widzieć! - powitał nas k... nasz ojciec. Hej, hej hej... Teraz jak o tym myślę... Jack! Zostawiliśmy go tutaj na tyle czasu. Nie no, on mnie zabije... Wyszliśmy z sali tronowej i wpadliśmy na Kougyoku.
- Witaj, co tutaj robisz? - spytałam się z uśmiechem.

Kougyoku? Co robisz tutaj?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz