poniedziałek, 30 czerwca 2014

Od Jack'a

-No więc...-zastanowiłem się chwilę. O czym mogłem z nią pogadać? Po prostu chciałem choć trochę ją poznać.
-To ja wam nie przeszkadzam zakochani!-powiedział Len śmiejąc się i gdzieś pobiegł.
-Co!? Idiota!-odkrzyknęła do niego Rozalia. Ja cicho zaśmiałem się-Ugh...Potrafi być wkurzający...-stwierdziła dziewczyna.
-Da się przywyknąć?-spytałem.
-Jak żyje się z nim jakieś 2 lata to raczej tak-odparła z lekkim uśmiechem. Ja tylko kiwnąłem głową. Przez chwilę rozmawialiśmy o różnych sprawach. Trochę się pośmialiśmy. Po chwili jednak spoważniałem.
-Właśnie...Tak właściwie jak to jest? No wiesz...Jak to gdy inni Cię widzą?-zapytałem-To musi być fajne, nie? Przynajmniej ktoś Cię zauważa...-dodałem już nieco pochmurniej. Niektórzy mówią, że chcieli by być niewidzialni. Nawet nie wiedzą jak bardzo to okropne.
-Jack wszystko dobrze?-spytała mnie Rozalia. Znów zbyt rozklejam się nad sobą! Od razu się uśmiechnąłem.
-Nie, nie to nic takiego!-zaśmiałem się. Gdy dziewczyna chciała odpowiedzieć Len przyszedł z jakimś jednorożcem. Było w nim tylko coś innego...Jego uszy! Były żółte? No tak jak wcześniej. Czemu tak się dzieję.
-Appalosa? Co ty tu robisz?-spytała Rozalia.
-R-roza-chan bo...Ja spotkałem ją i...I w ogóle czemu z-zostawiłaś mnie samego? B-bałem się!-powiedział Len płaczliwym głosem. Zaraz...Coś jest nie tak!
-Co sie mu stało?-zapytałem.
-Właśnie Jack! Zapomnieliśmy wspomnieć. Len ma 2 jaźnie. Jedną dobrą, drugą złą. To właśnie ta dobra-wytłumaczyła mi Rozalia.
-Rozumiem...Tak sądzę.
Nagle jednorożec zmienił się w dziewczynę. Dziewczyna była smutna.
-Zaraz...Rozalia do kogo ty przed chwilą mówiłaś?-spytała zdziwiona.
-Nieważne potem Ci wytłumaczymy. Co się stało?-odparła pytaniem Rozalia.

Appalosa, Len, Rozalia? Co dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz