poniedziałek, 30 czerwca 2014

Od Rozalii

-Jak mam być szczera to zaraz Ci wyjaśnię dlaczego nie widziałaś go wcześniej-powiedziałam z uśmiechem.
-Tak? Dlaczego?
-Jack jest z mojej rasy i tylko moja rasa go widzi, a wy go widzicie, ponieważ dostaliście ode mnie w głowę-powiedziałam ze śmiechem.
-Może zostaniesz tutaj na noc? Tam jest taaaak niebezpiecznie!-powiedział Len.
-Powrót kwiatka numer 2!-powiedziałam.
-W sumie czemu nie
-Lepiej chodźmy spać...
Położyliśmy się spać. Kiedy się obudziłam słońce dopiero wschodziło. Wszyscy jeszcze spali.
Sprawdziłam czy wszystko było i czy nie ma nic nie daleko. Chwila! Zagapiłam się! Jack'a już nie ma.
-Nie ważne... Potem pewnie wróci-powiedziałam do siebie. Poszłam nad jezioro, by nabrać wody dla koni. Jednak niemało zdziwiło mnie, iż chłopak stał na jeziorze, które zamarzło. Pierwszy raz doznałam takiego uczucia. To był chyba... Zachwyt? Na jeziorze były cudowne wzory.
-Niesamowite!-powiedziałam przypadkiem na głos.
Chłopak mnie zauważył. Podeszłam bliżej.
-Już wstałaś?
-To u mnie normalne-powiedziałam z uśmiechem.- Niedługo nie przyzwyczaisz!
Przyglądałam się wzorom i weszłam na lód.
-Hej, lepiej uważaj
-Nie musisz się martwić
-Podoba Ci się?
-Oczywiście! Jak mogłoby się i to nie podobać?
-Nie każdemu może się podobać...
-Nie wiem komu, ale mi się bardzo podoba!
-Miło coś takiego słyszeć. Zwłaszcza, że większość osób mnie nie widzi...
-Współczuję...
-No cóż...
-Wybacz, ale pomożesz mi w którymś miejscu rozbić lód? Konie potrzebują wody...
-Dobrze. Może tam przy brzegu?
-Jasne-powiedziałam z uśmiechem.
Rozbiliśmy lód i pomógł mi zanieść wodę koniom. Jeszcze trochę rozmawialiśmy, aż pozostali wstali. Oczywiście Len na końcu.

Czy ktoś z tej świętej trójcy dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz