piątek, 27 czerwca 2014

Od Len'a: Kolejny zwykły dzień

To był kolejny taki sam dzień. Ja i Rozalia akurat przechodziliśmy przez jakiś las. Naprawdę cieszę się, że ją spotkałem! W końcu gdyby nie ona to pewnie bym był sam...I...I co by wtedy było!? A co jakby coś wtedy mnie dorwało! Straszne!!! Nie chcę o tym myśleć! W końcu póki jest ze mną Rozalia nic mi nie grozi. Bo ona jest taka dzielna i silna! No a na pewno silniejsza ode mnie. Po chwili zauważyłem, że przez moje przemyślenia zwolniłem nieco tempo.
-Roza-chan, zaczekaj!-krzyknąłem i pobiegłem za nią. Pewnie dogoniłbym ją bardzo szybko gdy nie to, że się wywróciłem. Ona tylko odwróciła się i cicho zaśmiała. Ja wylądowałem wprost przed jakimiś krzakami. Nagle dostrzegłem małe, czerwone oczy.
-Roza-chan, ratuuuj!-krzyknąłem jeszcze raz i schowałem się szybko za nią. Moja towarzyszka westchnęła.
-Co się stało?-spytała mnie.
-T-tam był potwór! Widziałem!-powiedziałem ze łzami w oczach. Mogłem przecież zginąć! I co by wtedy było? Z krzaków wyszedł nagle...Mały, biały królik. Rozalia znów zaczęła się śmiać-Nie śmiej się! On jest pewnie niebezpieczny! Weź go!
-Dobrze, dobrze-odparła obojętnie i miała zamiar podejść do stworzenia. Wtedy jednak coś sobie uświadomiłem...Co jeśli ona tam pójdzie a ktoś wtedy mnie porwie! Nie! Pewnie zrobiliby coś z moim puszystym ogonkiem i pięknymi uszami! Złapałem ją za rękę.  Jednak po chwili...Zupełnie nie wiedziałem czemu.
-Hę? O co chodzi?-spytałem zdziwiony. Wtedy Rozalia spojrzała na mnie.
-Przed chwilą jeszcze byłeś Len'em beksą-objaśniła dziewczyna-I przestraszyłeś się tamtego króliczka.
-Ugh! Jak ja tego nienawidzę! Jak można być tak głupim, żeby bać się takiego idiotycznego stworzenia!?-spytałem podirytowany. Naprawdę? Czy moja druga osobowość musiała być tak denerwująca.
-Oj nie przesadzaj. Tak właściwie obrażasz samego siebie-stwierdziła Rozalia. Serio tak uważała? To tchórzliwe coś to nie ja! To...Tak jakby inna dusza w moim ciele! Dokładnie.
-Ja? Miałbym obrażać samego siebie? Przecież dobrze wiesz, ze jestem idealny!-powiedziałem i machnąłem dumnie głową-Powinnaś raczej martwić się o siebie i twoje kompleksy-dodałem z łobuzerskim uśmiechem tylko po to by ją zdenerwować. Podobno istoty idealne nie istnieją, tak? W takim razie jestem wyjątkiem!
-Cóż musisz przyznać taka prawda, że wiele Ci do mnie brakuję. Chociażby siły, intelektu...No i oczywiście piękna! Nie sądzisz?-spytałem dalej z moim uśmiechem i zacząłem kręcić moim czarnym ogonem. Powoli mi się to wszystko nudziło.

Rozalia, zdenerwowana?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz