wtorek, 19 sierpnia 2014

Od Judal'a: Dziwny dzień

Po tym jak już trochę się uspokoiłem wziąłem kąpiel. Trochę długo mi to zajęło, w końcu mycie moich włosów wymaga poświęcenia czasu. Postanowiłem, że od razu pójdę zażądać przeprosin od Rozalii. Powinna to zrobić! Szalona księżniczka rzucająca ciastami...Ale mimo wszystko chciałbym się z nią pogodzić. Oczywiście tylko pod warunkiem, że to ona przeprosi mnie! Na korytarzu jednak wpadłem na Sebastiana.
-Judal, król i królowa chcieliby z tobą porozmawiać-powiedział. Ja westchnąłem. Co było tak konieczne? Mimo wszystkiego skinąłem głową i poszedłem do głównej sali gdzie na tronach siedzieli rodzice Rozalii i Kaito. Moje włosy ciągnęły się za mną po ziemi. W końcu nie miałem czasu ich zapleść, a rozpuszczone były długie. I tak nie mam zamiaru ich ściąć! Ani razu o tym nie myślałem! Są zbyt piękne.
-Witaj Judal-przywitała mnie królowa. Powinienem się ukłonić tak? Wybaczcie, ale to nie w moim stylu. Nie mam zamiaru komuś się kłaniać i prawić mu komplementy bo jest ważniejszy ode mnie.
-O co chodzi?-spytałem prosto z mostu. Po co przeciągać takie rozmowy?
-Ostatnio rzadko bywasz w zamku. Pragnęlibyśmy dowiedzieć się gdzie ostatnimi czasu wciąż znikasz i czym się zajmujesz-oświadczył król. Znów to samo! Ludzie! Piszecie o mnie jakąś książkę!? Westchnąłem.
-To chyba nic dziwnego, że czasem chce pobyć trochę sam, prawda?-powiedziałem wzruszając ramionami-Zwłaszcza teraz gdy Rozalia jest zmuszana do ślubu-dodałem nieco złym ale bardziej obojętnym tonem.
-Jak to zmuszać?-zdziwiła się królowa. Czy mam teraz podać definicje słowa "zmuszać"? Chyba każdy wie co to znaczy.
-Zresztą nie ważne. Mogę już iść?-spytałem przewracając oczami. Królowa skinęła głową, a ja odszedłem. Następnie bez pukania wprosiłem się do pokoju Rozalii.  Gdy wszedłem nawet nie zdążyłem wypowiedzieć ani jednego słowa bo Rozalia mi przerwała.
-No Judal wybacz mi, nie chciałam cię trafić we włosy. Ale poruszyłeś drażliwy temat i tak wszyło!-powiedziała. Popatrzyłem na nią nieco zdziwiony jednak od razu zmieniłem tą minę nad poważną.
-Niech Ci będzie-niby mruknąłem.Po chwili jednak uśmiechnąłem się i usiadłem na podłodze. Starałem się nie usiąść przez przypadek na moich włosach.



















Z nadmiaru nudy zacząłem bawić się swoją różdżką.
-Judal~ Mogę spiać Ci włosy?-spytała Rozalia robiąc słodkie oczka.
-Hm...NIE-odpowiedziałem stanowczo. Nikt nie będzie dotykał moich pięknych włosów oprócz mnie. I słodkie oczka tutaj nic nie wskórają. Spojrzałem na butelkę która leżała niedaleko Rozalii. Hm...Kształt tej butelki był dość specyficzny. W takich butelkach sprzedają tylko...
-Rozalia wypiłaś zawartość tej butelki?-spytałem odruchowo wskazując na nią moją różdżką.
-No tak...A co?-spytała nieco niepewnie. Zacząłem wolno klaskać w ręce.
-Wypiłaś napój który pieczętuje twoje moce-odparłem z lekkim śmiechem. Brawo dla Rozalii! Powinienem ją uczyć o eliksirach i tym podobnych
-Szlak-powiedziała cicho. Niby jej współczuje, ale cała ta sytuacja także mnie śmieszy. Nagle usłyszeliśmy jakieś głosy...Znajome głosy. Ja, Roazlia oraz Kougyoku która jak na razie tylko słuchała tego co mówimy podeszliśmy do otwartego okna. Osoby które słyszeliśmy były trochę dalej.
-Wracaj tu!-krzyknął Kouen. To nie często żeby krzyczał tak...Zdenerwowany? Zazwyczaj jest raczej spokojny.
-Powiem im, powiem im, powiem im!-krzyczała osoba którą najwidoczniej gonił. Był to...Kouha? Co to zjazd rodziny Ren? Choć tego psychopatie akurat lubiłem. Nie czekając na reakcje Rozalii czy Kougyoku dzięki magii wyleciałem przez okno i znalazłem się koło nich.
-Co się stało Kouś?-spytałem lekko zdziwiony.
-Judal on...-zaczął Kouha jednak Kouen szybko przyłożył mu rękę do twarzy tak aby nic nie powiedział. To dziwne...Kouś nigdy czegoś takiego nie robił. Spojrzałem na nich podejrzliwie.

Ktoś z rodzeństwa powie o co chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz