piątek, 29 sierpnia 2014

Od Mrocznego: Czas wrócic do domu.

Błądziłem długo, po wioskach po miastach, po królestwach i trafiłem na trop To napwno był zapach Moonli. Dziwne, zacząłem od klifu, potem doprowadziło mnie to do jakiegoś królestwa, szedłem nie miałem zamiaru jej zostawić w tym nudnym miejscu. Wzbiłem się w niebo. Z góry o wiele Lepiej widzę. Wyostrzyłem wzrok, który był skierowany na niewielką szopę. Wylądowałem w jednej chwili. Nagle przed oczami zamigotała mi ciekawa scenka, ze zdziwieniem wpatrywałem się w to co widziałem. Zobaczyłem wóz i zobaczyłem wilka, Moonli! To ona! Ale.. zabierana przez kłusowników. Wciągnąłem mocno powietrze do płuc, cofnąłem się i zacząłem biec przed siebie, w końcu osiągnąłem prędkość światła. Zatrzymałem się z piskiem na jakiejś drodze, węch mnie nie mylił skręciłem ostro w lewo i zacząłem szukać Moonli. Wszedłem do jakiegoś domu krzątała się dwójka dorosłych i nastoletnia córka w wieku Moonli. Przemieniłem się w człowieka,
-Dzień Dobry, jeśli nie przeszkadzam mógłbym o coś spytać?
-Oczywiście siadaj. Hazel zrób miejsce dla gościa.- Powiedziała wilczyca w fartuchu, tak to były z pewnością wilki.
-Tak, tak mamo- Powiedziała dziewczyna wstając z kanapy i przewracając oczami znudzona,- Siadaj.
Usiadłem posłusznie kiedy basior usiadł na krzesełku i zaczął zadawać pytania.
-  skąd pochodzisz Synu?
-Ze świata 0.3- Nastała brutalna dla moich uszu cisza.- Poszukuje informacji na temat Moonli
-Hazel, zaprowadź proszę naszego gościa do pokoju Moonli, opowiedz mu o całym tym zamieszaniu dobrze?
-Tak, mamo- Powiedziała strasznie znudzonym głosem Hazel.Weszliśmy po schodach na górę, na piętrze był korytarz. Rzuciły mi się w oczy drzwi przemalowane na turkusowo. Nagle zobaczyłem scenę w której ktoś śpiewał. Wszedłem do pokoju z turkusowymi drzwiami, Ujzałem Tam Moonli, a jakiś dzieciak patrzył się na nią zza okna, no tak ja też tu byłem dzieciakiem. Śpiewał, Moonli po chwili też śpiewała, piosenka była dziwna, on nie mógł tego zaśpiewać! Moonli jest moja! Mi ją obiecano! Potem sceneria jakby przyspieszyła drogiej nocy wyszła z nim. -To pokój Moonli.Ukleknełem pzed nią, i pocałowałam ją w rękę po czym wstałem i powiedziałem coś dziwnego- Muszę Lecieć Pa!
Pomachałem dziewczynie i wyskoczyłem przez okno którym wyszła Moonli, Drzewa już nie było, a ja mogłem spokojnie rozprostować moje skrzydła schowane za Plecami, to tai defekt bycia skrzydlatym wilkiem.

2 godziny po leceniu tropem Moonli.


Znalazłem się na jakiejś polance przy ognisku,  siedziała Mała dziewczynka.
-Cześć Mała znasz Moonli?
-Tak poszła tam ze swoim chłopakiem i siostrą- Wskazała swoją małą rączką na kilka drzewek. Pogłaskałem ją po głowie i poszedłem w skazanym mi kierunku, szedłem chwile aż zobaczyłam, że Moonli przytula się do jakiegoś chłopaka?! No tak pewnie go miała na myśli ta mała. Od razu poszedłem przed siebie, żeby ich rozdzielić. Podszedłem i rozdzieliłem ich chowając za siebie Moonli.
-Co ty robisz do jasnej?!- Krzyknął Chłopak.
-Zabieram moją należność.- Powiedziałem odwróciłem się do Moonli wiem jak ją przekonać. - Moonli twoi rodzice żyją! Odbudowali królestwo. Możemy wracać.
-Kim ty jesteś?!
-To ja Mroczny.- Moonli chwile patrzyła na mnie w osłupieniu. Potem odsunęła się i uciekła za Lena. Szepcząc mu coś do ucha, od razu przyjął pozycje bojową.- Moonli wiesz, że nie możesz się sprzeciwić woli swoim rodzicom musisz wyjść za mnie.
-Ona nic nie musi- Oburzył się ten chłopak.
-Len czekaj, może...- Zastanowiła się chwile, wiedziałem!- Może dadzą się namówić żebym nie wychodziła za mąż.
-Stój!- Powiedziała Cal, moja stara znajoma Cal nic się nie zmieniła.- To pułapka
-Nie- Zdziwiła mnie tym, czyta mi w myślach czy co?- Czytasz mi w myślach?
-Tak- Skinęła głową, wiedziałem, że kiedyś się tego nauczy, zawsze tylko lewitowała.
-Cal, Len ja... ja..- Za jąkała się Moonli - muszę ich zobaczyć. Byłam przekonana, ze nie żyją a teraz, jest światełko nadziei.
-Nie pójdziesz tam sama! Nie- Zaprotestował Len.
-To idź ze mną- Chwyciła go  za rękę, w porę wyrwałem ją i przytuliłem do siebie, wyrywała się ale to nic przyzwyczai się. Poczułem zapach kotołaka... Ona była kotołakiem!, tak Samo jak Cal i Len. No nic , wyleczy się ją z tego.
-Puść ją- Krzyknął Len.
-Len Spokojnie... niech nas zaprowadzi do moich rodziców i już ok?- Załagodziła go Moonli.


No to ruszacie, czy mam zabrać Moonli i sobie pójść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz