sobota, 2 sierpnia 2014

Od Moonlight

Długo by się zastanawiać gdzie Appa, Callainy, albo Len, Rin, San.... Sama też  zniknę... Zmieniłam się w kota i wskoczyłam na jakieś drzewo. Kocham być kotołakiem Ta duma! Ta pewność siebie! Znalazłam jakąś przyjemną gałąź, położyłam się i chciałam usnąć ale... męczyła mnie jedna myśl... co Len czuje do mnie?! Miłość a może sympatie?! Eh... wiem, że i tak wybierze moją siostrę... opinia na jej temat... była doskonała każdy zachwycał się jej czerwonymi jak krew ustami... Śnieżno białymi włosami delikatnymi jak jedwab, zapach niczym jaśmin te głębokie oczy wiecznej zimy... No kurde jak można jej nie podziwiać? Nie wiem ale jej nie znoszę. Zawsze ona dostawała co chciała... nawet smoka... który był mój... Tak... smoka, uratowałam raz smoka, ona pewnie teraz jest ich treserką. Chciałam bym by Len spytał się czy chce być jego dziewczyną... Powoli zamykały mi się oczy byłam śpiąca... Usnęłam. W moim śnie byłam ja stojącą pod drzewem wiśni w przepięknej biało łososiowej sukience, Przed mną stał Len i uśmiechał się jakby chciał powiedzieć- Sory to koniec tak wyszło- Odwrócił się i pobiegł do... Callainy. Nagle zaczął padać deszcz zimny szary deszcz... a oni pod parasolem odchodzili w stronę jakiejś wioski. Upadłam na kolana... czułam że coś zaczyna zjadać mnie od środka, Pochłaniała mnie ciemność, wyrosły mi skrzydła kościste czarne skrzydła a sukienka podarła się i zmieniła kolor na czarny. Przerażona obudziłam się, To był sen... Lecz może stać się prawdą, jeśli niczego nie zrobię. Zlazłam z drzewa, zmieniłam się znowu w formę pośrednią. Było ciemno, widziałam dobrze w ciemności... jak w noktowizorze, ognisko się jeszcze tliło, nagle zobaczyłam biały kształt...
-Callainy?- Wyszeptałam Nagle coś ścisnęło mnie za gardło i unosząc do góry.
-A jak myślisz?- Zaczeła swój psychopatyczny śmiech, nagle ucichła i spoważniała- To przez ciebie! Jeśli się ciebie pozbędę... Huehurhuehuehuehue...
-Co?- Obiła mnie kilka razy o drzewo i puściła, Upadłam tak jak Len ale od razu się przewróciłam, Zobaczyłam, że Callain Drapie się swoimi kocimi pazurami robiąc wielkie Rany...
-A widzisz... Mam Plan... Gdy przyjdą zobaczą mnie podrapaną i roztrzęsioną, Wezmą, ze to ty...
-Ale... ja jestem też pobijana!
-Nie przerywaj!- Krzyknęła- a więc powiem, że walczyłąm i wygrałam... zobaczymy co zrobią!
-Nie zrobisz tego!-Krzyknęłam. Ona tylko popatrzyła na mnie tymi swoimi roześmianymi oczkami... wstała wzięła kawałek drewna, zamachnęła się nim w moją stronę.
-Ciał siostrzyczko!- Mrugnęła do mnie i uderzyła mnie kawałkiem drewna, zemdlałam.

Ktoś mnie znajdzie?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz