wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Judal'a

Po przyszykowaniu paru niezbędnych rzeczy i tak dalej, wszyscy byli już gotowi. O ile dobrze słyszałem mieliśmy jechać razem z kupcami z naszego kraju. Co prawda nie jadą oni aż do Leam jednak "podwiozą" nas pod port. Stamtąd my wsiądziemy na statek i popłyniemy do celu naszej podróży. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie znam się na tym więc mogłem coś poplątać. Pewnie gdybym się postarał mógłbym przenieść nas tam portalem, ale to za dużo wysiłku. Im dalej znajduje się miejsce teleportacji tym jest to trudniejsze. Wyjątkiem jest podróżowanie między światami, a do Leam jednak mamy trochę drogi.
-Przecież widać, że gotowi, racja?-odparłem Rozalii z uśmiechem. Następnie wyszliśmy z zamku gdzie czekało już parę wozów. Jak przyjęli to król i królowa? Cóż, w sumie zgodzili się bez większych sprzeciwów jednak Roza musi pilnować tego "niszczycielskiego rodzeństwa" gdy będą oni w trójkę. Biedna, nie dość że musi pilnować mnie to jeszcze ich. Czy nie powinno być na odwrót skoro ja jestem starszy? Nie ma co nad tym się zastanawiać! Wsiedliśmy do wozu. Dostaliśmy jeden osobny nie licząc kierowcy. W końcu wątpię aby ktoś z grupy w której obecnie przebywa, mówię oczywiście o Rozalii, Kaito i Akaito, potrafił kierować. Po jakiejś chwili ruszyliśmy. Ciekawe ile będzie trwała nasza podróż...Parę dni? Może krócej? Sam nie wiem. Reszta prowadziła już jakąś rozmowę. Usłyszałem, że jej tematem był Taito.
-Dalej nie sądzę żeby był to dobry pomysł-stwierdził Akaito cicho wzdychając. Ah...Ta braterska miłość gdy jeden nie chce widzieć innych na oczy. O co oni tak właściwie zawsze się kłócili? Trzeba kiedyś się dowiedzieć.
-Akaito czyżbyś się go bał, hmm?-spytałem ze złośliwym uśmiechem. Skoro podczas podróży nie będzie się działo nic ciekawego to mogę się z resztą nieco posprzeczać.
-Odpowiedziałbym, ale nie mam zamiaru odpowiadać na twoją dziecinną prowokacje-odparł sztywno. Eh, pan nudny przemówił. Nie wiem czy wolę go jako zboczeńca czy...Jako po prostu jego. Jeśli jest po prostu sobą robi się nudny, spokojniejszy, niby doroślejszy...Denerwujące! Za to jako zboczeniec dobiera się do każdej dziewczyny. Oj Roza z takim rodzeństwem naprawdę nie ma łatwo.
-Niszczysz mi całą zabawę denerwowania innych-mruknąłem. Zastanowiłem się chwilę-Idę spać. Obudźcie mnie jak dojedziemy-powiedziałem kładąc się. Po chwili zasnąłem.

*Po jakimś czasie*

Obudziły mnie jakieś hałasy. Gdy otworzyłem oczy w wozie nikogo nie było. Dałem rady słyszeć dźwięki jakieś bitwy. Pewnie ruszyłoby mnie to gdyby nie to, że chciałem spać!
-Ignoruj ich...-wciąż powtarzałem po cichu. Tylko, że to nie takie proste! Poczekałem jeszcze jakieś 5 minut. Wtedy moja cierpliwość skończyła się. Wyszedłem zdenerwowany z wozu. Spojrzałem na jakiś trzech mężczyzn. Byli może trochę starsi ode mnie?-Co się dzieje?-spytałem Rozalii która wszystkiemu przyglądała się siedząc gdzieś na uboczu.
-E nic ciekawego. Po prostu Ci idioci nie umieją walczyć-stwierdziła Roza. Mogła by jakoś konkretniej.
-Mówisz o których idiotach? Tych naszych czy tamtych?-spytałem wskazując na małą grupkę złodziei.
-To chyba oczywiste, że o naszych-odparła. No tak, zero umiejętności walki co? Za to ona po prostu siedziała i patrzyła...
-To nie lepiej byłoby gdybyś im pomogła?-spytałem przewracając oczami. Cały świat przeciwko mnie akurat gdy chcę spać...Świetnie! I tak, to sarkazm.
-Po co? Nie lepiej patrzeć jak się męczą? Zresztą, to nie przystoi by kobieta pomagała chłopakom-odpowiedziała. Ja westchnąłem. Jeśli nie ja pomogę, to kto? A jeśli ktoś im pomoże to nie pozwolą mi zasnąć...No trudno. Wyjąłem różdżkę. Używając po prostu magoi trafiłem w przeciwników walczących z Kaito i Akaito.
-Dziękuje, do widzenia idę spać-mruknąłem. Następnie odwróciłem się i miałem zamiar wrócić do wozu. Jednak usłyszałem coś...A raczej kogoś. No tak! Zapomniałem o tym trzecim. Zdążyłem tylko obrócić głowę gdy ten się na mnie zamachnął. Jego ostrze prawie przecięło moje włosy...Prawie bo zablokowałem je ręką. Następnie chwyciłem jego broń dłonią i odrzuciłem gdzieś do tyłu.
-To bolało, wiesz?-spytałem i znów chwyciłem moją różdżkę drugą dłonią. Uniosłem ją do góry. Wokół niej zebrało się mnóstwo fioletowych błskawic które natychmiast odrzuciły mojego przeciwnika do tyłu.















Spojrzałem na niego. Leżał parę metrów ode mnie. Wątpię aby go to zabiło, ale na pewno przez jakiś czas będzie sparaliżowany. Rozalia wstała i podeszła do swoich braci. Następnie i jednego i drugiego uderzyła po głowie.
-To wszystko wasza wina-powiedziała. Ja zaśmiałem się cicho. Nagle poczułem ból...A no tak. Spojrzałem na moją dłoń. Znajdowało się na niej przecięcie z którego dalej wypływała krew.

Rozalia, Kaito, Akaito? Ktoś dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz