sobota, 23 sierpnia 2014

Od Len'a: Złapany...?

Po tym jak Moonli poszła znów zostałem sam na sam z Ellą. Albo mi się wydawało, ale dalej była nie pewna czy czegoś jej nie zrobię. Zaśmiałem się cicho.
-Chyba się mnie nie boisz, nie?-spytałem z moim łobuzerskim uśmiechem. Ona zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią. Dzieci są takie naiwne. Sądzą, że za każde złe słowo będą ukarane i oceniane. Właśnie dlatego ich nie lubię. Przecież jeśli powie coś co mi się nie spodoba nie zabije jej...Chyba.
-Nie...Tak...Nie wiem...-powiedziała. Znów zacząłem się śmiać. Lubię gdy inni się mnie boją. Czuje wtedy...Minimalną władzę? Można tak to ująć? Po chwili mój uśmiech zmienił się na bardziej przyjazny.
-Spokojnie nic Ci nie zrobię. W końcu Moonli by mnie zabiła-stwierdziłem wzruszając ramionami. W końcu z niewiadomych przyczyn bardzo zależy jej na tym dziecku. Ugh to naprawdę denerwujące. Ella uśmiechnęła się.
-Len...Ty naprawdę kochasz Moonlight?-spytała nagle. Zrobiłem nieco zdziwioną minę. Czemu jakieś dziecko pyta mnie o coś takiego!? Od razu odwróciłem od niej wzrok by ukryć to, ze się zarumieniłem.
-Oczywiście, że nie! Ona jest po prostu...Moją własnością-stwierdziłem. Następnie spojrzałem na nią ukradkiem. Wydawała się być nieco zdziwiona.
-Twoją własnością?-spytała niepewnie. Ja kiwnąłem głową z przekonaniem.
-Dokładnie. Jest moja i nikomu jej nie oddam-oznajmiłem. Taka prawda. Nie to, ze ją kocham jakoś nad życie...Ale coś zmusza mnie do tego żeby przy niej być. Czy może ja chce przy niej być. Ugh, wszystko o jest jakieś skomplikowane! Czy tylko ja mam takie problemy? Cóż...Zapewne to zapłata za bycie ideałem. Usłyszałem cichy śmiech Elli. Naprawdę dziwne dziecko. Jak każde inne. Nie ważne. Po pewnym czasie Moonli wróciła do obozowiska. Oczywiście dostałem rybą twarz. Przypomina mi to bitwe na ryby.  Następnie Ella wyciągnęła łuk, nie mam pojęcia skąd. Widziałem już wiele łuków i wiedziałem czym łuk jest, ale nie rozumiałem zdumienia Moonlight. Potem zaczęła mówić coś o grotach...Wtedy kompletnie przestałem rozumieć.
-Co?-spytałem zdziwiony i jak to miałem w zwyczaju przechyliłem głowę. Nagle Moonli zemdlała. Czy to znowu się zaczyna? Przecież już kiedyś było podobnie...Chodzi mi o to, ze ciągle mdlała. Mam nadzieję, ze teraz nie są w to wplątane jakieś strażniczki lustra i tym podobne bo to było naprawdę meczące. Właśnie...Ciekawe co robi teraz Rin i reszta towarzystwa?
-Len co robić?!-spytała przestraszona Ella. A no tak!
-Czekaj myślę...-mruknąłem. Spróbowałem wytężyć słuch. Gdzieś w oddali słyszałem coś głośnego...Wiele głosów...Wioska! Podszedłem do Moonli która leżała na ziemi i wziąłem ją "na barana"-Chodź gdzieś niedaleko jest wioska-powiedziałem do Elli. Ona chwyciła łuk i ruszyła za mną.

*Po 10 minutach drogi*

Doszliśmy do bram wioski. Mieliśmy zamiar wejść jednak zauważyłem dziwny komunikat na bramie.
-Oj, oj nie dobrze-powiedziałem wpatrując się w niego i dokładnie czytając aby upewnić się o co chodzi. Naprawdę wysłali za mną jakieś listy gończe? Bo co? Bo parę razy coś ukradłem? To od razu to wioski mnie nie wpuszczą.
-O co chodzi?-spytała Ella. Ja machnąłem obojętnie ręką jakby mówić "Nic, nic". Zdjąłem na chwile z siebie Moonlight i zarzuciłem ciemny płaszcz. To utrudni im rozpoznanie mnie. Następnie znów niosąc Moonli podszedłem do strażników. Na moje szczęście nie spostrzegli, że to ja i zostaliśmy wpuszczeni do wioski. Przy okazji zdążyłem zapytać gdzie znajduje się najbliższy medyk. I znów jakimś fartem nam się udało bo mieszkał w tej właśnie wiosce. Skierowaliśmy się więc nic nie mówiąc tam gdzie miał mieszkać. Po zapukaniu do drzwi otworzył nam jakiś starzec. Wytłumaczyłem całą sytuacje. On kazał położyć gdzieś Moonli i zaczął ją badać, czy coś takiego. Nie znam się na tym...

*Po 20 minutach*

Spoglądałem przez okno niecierpliwiąc się. Ile to może trwać? Nagle usłyszeliśmy ponowne pukanie do drzwi. Do domu weszli strażnicy.
-Tak to on! Mówiłem, ze skądś go kojarzę!-powiedziałem jeden wskazując na mnie. Wszędzie jestem rozpoznawalny niczym jakaś sława, kto by pomyślał! Stwierdziłem, ze nie ma co chować się pod płaszczem.
-Ella wytłumacz wszystko Moonli. Ja muszę pobawić się z pewnymi osobami-powiedziałem z uśmiechem i wyskoczyłem przez okno. Oczywiście od razu mogłem usłyszeć głosy goniących mnie strażników.  Trochę nieciekawie się zrobiło. Ale jakoś dam radę!-tak właśnie myślałem. Niestety przez to, iż nie patrzyłem na siebie wpadłem na kogoś. I właśnie to mnie spowolniło! Strażnicy nie czekając od razu do mnie podbiegli i..Zakuli w kajdany!? Zaraz nie...To się nie dzieje. Czy tak właśnie czuję się osoba którą ktoś złapał? Nie...Ja nie chce! Muszę coś wymyślić! Pazurów teraz nie wysunę, nie dam rady, a nie wiem co innego mogło by przeciąć takie kajdany.  Rozmyślając nad tym co tak właściwie robić byłem prowadzony jak mniemam do lochu.
-No to wpadłem...-mruknąłem cicho zły na samego siebie. Mogłem zacząć uciekać np. dachami. To byłoby bardziej efektowne. Nieistotne na pewno jakoś ucieknę...

Moonlight obudzisz się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz