poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Len'a: Co ja robię?

Naprawdę? Brak jakiejkolwiek reakcji? No nie wierze! Ugh...Zszedłem jak najszybciej z drzewa. Niestety, ale ja lewitować sobie w powietrzu nie umiem. Za to jestem zwinny powiedziałbym jak kot. W końcu jestem kotołakiem, racja? Po chwili byłem już na ziemi.
-To teraz do obozowiska-mruknąłem sam do siebie. Potem ruszyłem pędem do miejsca gdzie ostatnio widziałem resztę. Dotarła tam już Cal. Oprócz tego Moonli i Ella. A więc czas zacząć moją "akcje".
-Tak szybko uciekłaś? Miałem nadzieję, że jeszcze coś porobimy-powiedziałem z uśmiechem oczywiście do białowłosej. Moonlight na razie nic się nie odzywała jednak spojrzała na mnie nieco zdziwiona. Oj nie sądzę żeby potrwało to długo. Cal rzuciła mi nieco gniewne spojrzenie. Zaśmiałem się-Złość dodaje Ci uroku-stwierdziłem z uśmiechem wymijając obojętnie Moonli i podchodząc do niej.
-Nie radziłabym-mruknęła Cal. Wszyscy są na mnie źli, co? Czym ja sobie niby zasłużyłem? Ugh, teraz to nie ważne. Liczy się tylko to żeby...Co ja chcę dokładnie osiągnąć? Sam nie wiem. Cóż Moonlight i tak pewnie zbyt się tym nie przejmie. W końcu co ja niby dla niej mam znaczyć? Jestem zwykłym zapatrzonym w siebie, egoistą prawda? Czy teraz się obrażam? Nie sądzę....W końcu mi taki styl bycia bardzo odpowiada.
-Nie radziłabyś? Nie wiem o co Ci chodzi. Miłości nic nie powstrzyma wiesz?-spytałem z uśmiechem który był lekko szarmancki, ale także niewinny. Cal chciała za pewne strzelić we mnie jedną ze swoich kulek jednak szybko odskoczyłem-Radziłbym Ci popracować nad celnością, kotku-powiedziałem znów z uśmiechem. Po chwili najwidoczniej stwierdziła, że celowanie we mnie...Tym czymś nie ma sensu przestała. Moonli dalej nie była zazdrosna. A więc czas na broń ostateczną. Podszedłem szybko do Cal chwyciłem ją za rękę, przyciągnąłem do siebie i pocałowałem. Kątem oka spojrzałem na Moonlight. Była...Zszokowana? Może zła...Albo smutna? Sam nie wiem. Nagle gdzieś uciekła. Zaraz...Co ja tak właściwie robię!? Odsunąłem od siebie Cal. Szybko przerwałem jej wrzeszczenie na mnie.
-Nic nie mów, jasne?-mruknąłem i pobiegłem za Moonli. Ona tak jak ja wcześniej skierowała się do lasu. Tak jak mówię nie wiem jak się teraz czuła. Wspominałem już, ze nie umiem czytać uczuć innych prawda?
-Moonlight jesteś tu!?-zawołałem. Usłyszałem szum i zauważyłem, że liście na jednym drzewie zatrzęsły się. Podszedłem do drzewa i spojrzałem w górę. Nie widziałem jej, ale dobrze wiem, że tam jest. Wiewiórka nie zrobiłaby aż takiego hałasu. Żadne z mniejszych, leśnych zwierząt też-Ale ty wiesz, że ja wiem, że tam jesteś?-spytałem przewracając oczami. Dalej nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Westchnąłem i oparłem się o pień drzewa. Stałem tak chwilę myśląc co teraz powiedzieć. Nie lubię tego robić...Naprawdę nie lubię, ale...
-Przepraszam, dobra? Wiem co zrobiłem. Nie sądziłem, że aż tak się tym przejmiesz. O ile się tym przejęłaś. W końcu czemu miało by ci zależyć na kimś takim jak ja? Bo jestem ideałem? Tak dobre sobie...Pomijając. Byłem zazdrosny, przyznaje się, tak? To wkurzające, że nawet nie powiedziałaś mi kto to! To nie tak, że cię kocham, ale...To nie tak, ze cię nie kocham...Ja po prostu...Ugh, nie wiem no! To jest skomplikowane!-powiedziałem w końcu. Wspominałem, że nienawidzę przepraszać? Ale trudno. Poczułem, że po moim policzku spłynęła jedna łza...Naprawdę teraz? No tak w końcu jestem beznadziejnym, idealnym trzynastolatkiem. Najwidoczniej ideał tez ma wady...

Moonlight odezwiesz się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz