sobota, 23 sierpnia 2014

Od Judal'a: Wszystko się komplikuje

To się porobiło...Dobrze, że nikt nie zauważył Rozalii. Wtedy mogłoby naprawdę zrobić się niebezpiecznie. Odetchnąłem z ulgą i skierowałem się do jednego z głównych pomieszczeń siedziby Al-Thamen. Nie wiem czemu tak tym wszystkim się martwie. To do mnie ani trochę nie podobne. Znów podeszła do mnie jedna z kapłanek.
-Judal co jeszcze dziś Cię sprowadza?-spytała. No tak wolałem raczej nie przychodzić do Al-Thamen więcej niż raz na dzień, ale to była wyjątkowa sytuacja.
-Chcę spotkać się z Gyokuen-powiedziałem wprost. Jest to kobieta którą, można powiedzieć, rządzi całym Al-Thamen. Jeśli miałbym opisać ją jednym słowem....Jest po prostu sztuczna. Wiem parę interesujących faktów o jej przeszłości, ale nigdy dokładnie nie zagłębiałem się w jej historię. Obiło mi się parę razy o słuch, że była kiedyś Magim, ale nie jestem pewien czy to nie zwykłe, niepotwierdzone plotki.
-Nie powinieneś...
-Zwracać się do niej imieniem, tak, tak wiem. Mogę się z nią spotkać czy nie?-mruknąłem przewracając oczami. Nie mam zamiaru nazywać jej inaczej. Może inni muszą to robić, ale ja nie mam zamiaru zniżać się do tego poziomu aby nazywać ją "przywódczynią" czy jakimś innym tytułem do tego podobnym. Kapłanka kazała mi poczekać oraz poszła do innej sali. Po chwili wróciła. Okazało się, że Gyokuen chętnie ze mną porozmawia, jakaż ona łaskawa. I tak po raz kolejny przez moje myśli przemawia sarkazm. Udałem się do sali gdzie na tronie siedziała Gyokuen.





















Tron musiał jej odpowiadać. W końcu z tego co wiem robiła wszystko aby rządzić innymi.
-Witaj Judal o co chodzi?-spytała z uśmiechem. Mogła by z tym skończyć przecież każdy wspaniale wie, iż każda jej mina jest sztuczna. Ale co tu poradzić? W końcu też często tak robię.
-Nie mam zamiaru jej zabijać-mruknąłem cicho. Ona popatrzyła na mnie lekko zdziwiona.
-Co ty tam mamroczesz?-znów zapytała jakby nie znała odpowiedzi. Czy ona zdaje sobie sprawa z tego jaka jest irytująca? Za pewne tak...W dodatku daje jej to satysfakcje.
-Powiedziałem, że nie mam zamiaru zabijać mojej siostrzyczki-powiedziałem głośniej. Zaraz...Co ja właśnie powiedziałem!?-To znaczy...Rozalii-dodałem odwracając wzrok. Jak mogłem powiedzieć "siostrzyczki"!? Przecież nie jest moją siostrą! A mówię jakby mi na niej zależało...Nie, nie! Mi na nikim nie zależy! Gyokuen zaśmiała się i zeszła z tronu.
-Dalej jest w tobie nieco małego, bezbronnego Judalka który nie umie się nikomu postawić, racja?-spytała dalej z lekkim śmiechem. Wszystkie słowa wymawiała wolno i przeciągle podchodząc do mnie-Czyżby zabicie kogoś było dla naszego niezwykłego Magi'ego problemem?-dodała pytanie.
-Nie po prostu...-czemu od razu straciłem pewność siebie? Z trudem przychodzi mi powiedzenie każdego jednego wyrazu. To nie jest normalne, a już na pewno nie podobne do mnie-Nie da się tego załatwić jakoś inaczej!?-spytałem już bardziej krzykiem. Spojrzała na mnie zdziwiona jednak po chwili uśmiechnęła się.
-Dobrze wymyśle coś innego skoro to cię uszczęśliwi-powiedziała. Choć nie byłem do końca pewien jej słów tyle mi wystarczyło. Otwarłem za sobą portal do którego wpadłem. Następnie zjawiłem się w pokoju Rozalii.
-Co to miało być!?-spytała. Czyżby była nieco zdenerwowana? Nie dziwie jej się. W końcu trafienie nagle do takiego miejsca jak Al-Thamen może nieco zszokować. Ale mogła nie iść za mną! To przysporzyło tylko więcej kłopotów.
-Miłe powitanie-skomentowałem mimo wszystko z uśmiechem. Niech myśli, ze nie było to dla mnie nic wielkiego.
-Judal odpowiedz mi-mruknęła mierząc mnie morderczym spojrzeniem. Mogła by się czasem opanować. Ale...Chyba nawet wymyśliłem już pewną wymówkę. Nie wiem czy jest bardzo wiarygodna, ale zawsze można spróbować!
-Nie powinienem tego mówić, ale niech Ci będzie...-zacząłem siadając i bawiąc się swoimi włosami. Właśnie! Muszę je w końcu spleść-Słyszałaś kiedyś o organizacji Al-Thamen?-spytałem wprost. Czy powiem jej, ze do niej należę? No oczywiście, że nie!
-Tak kto by nie słyszał? I co w związku z tym?-spytała lekko zdziwiona. Ja westchnąłem.
-No więc, choć nie bardzo mi to odpowiada dostałem rozkaz aby tą organizacje śledzić. A to była ich siedziba-powiedziałem z poważną miną. Na razie tyle wytłumaczeń jej wystarczy. Za pewne chciała coś powiedzieć jednak przerwałem jej-A teraz wybacz, ale mam zamiar spleść swoje włosy. Pa~!-powiedziałem i wyszedłem z jej pokoju. W końcu poniekąd też mieszkałem w zamku więc miałem swoją własną komnate. Wszedłem do niej i zacząłem czesać oraz układać włosy.

Rozalia dodasz coś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz