sobota, 2 sierpnia 2014

Od Len'a

Zacząłem się śmiać.
-Naprawdę brakowało mi tego Gakupo!-stwierdziłem jeszcze przez śmiech.
-Len możesz wytłumaczyć!?-spytała Moonli. Przerywała mi śmianie się...Popatrzyłem na nią poważnym wzrokiem. Nikt nie będzie mi przerywał śmiania się chociaż....No dobra jej wybaczę.
-Hm...Jakby to...-zastanowiłem się-No cóż Gakupo podczas walki mogą zmienić się osobowości...No i jak jest zły. No, ale ten Gakupo jest lepszy nie sądzicie!? Jedyna osoba która rozumiała mnie złego-opowiedziałem. Ahh...Te stare czasy gdy miałem towarzysza który mnie nie irytował...Jakoś bardzo. No dobra były chwile gdy był denerwujący no ale nie zawsze.
-A bardziej szczegółowo?-spytała Rozalia. Ja westchnąłem.
-Jak mam to wytłumaczyć bardziej szczegółowo?-odparłem znudzonym głosem-Ten Gakupo jest...Hm...Ma po prostu bardziej wyczulone zmysły i chce zabijać wszystko co jest na jego drodze. Tak trudno to zrozumieć?-spytałem przewracając oczami.
-A chyba rozumiem. Coś w stylu moich ataków furii?-zapytała Roza. Zastanowiłem się chwilę.
-Cóż jego ataki furii są o wiele "lepsze", jeśli można tak to ująć, od twoich, Roza-chan-wyjaśniłem-Normalne zachowanie jego drugiej osobowości są jak twoje ataki furii-powiedziałem śmiejąc się. Spojrzałem na Gakupo. Było widać, że dalej panuje nim żądza mordu. No to czemu by go nie podenerwować!? Lubie igrać z ogniem. Zaraz nie...Tego co dzieje się z Gakupo nie można porównywać do ognia...E tam! Trudno! Podszedłem do niego.
-Chyba ktoś próbuje wstrzymać się od zabicia kogoś innego. Słodziutkie-powiedziałem dziecinnym głosem. Co może bardziej irytować niż dziecinny głos, hm? Gakupo popatrzył na mnie morderczym wzrokiem-Dobra...To ja uciekam. Narka!-zawołałem radośnie i zarzucając mój płaszcz skryłem się na jakimś drzewie. Len wiewiórka powraca, świetnie! Tak wiem, ze Gakupo w obecnym stanie mnie zabije. Co tam! I tak mnie to śmieszy. Czy coś jest ze mną nie tak? Siedziałem jakiś czas aż poczułem, że drzewo zaczyna się trząść...Zaraz...To drzewo zaczynało się przewracać. Zwiesiłem się do góry nogami z gałęzi.
-O, Gakupo-stwierdziłem krótko. Następnie zeskoczyłem z drzewa lądując jak zawsze na "czterech łapach". Gakupo nie czekając aż cokolwiek zrobię przygwoździł mnie do ziemi. Jego ostrze było tuż przy moim gardle. Ok chyba jednak trochę z tym wkurzaniem przesadziłem. Następnie usłyszałem jego psychopatyczny śmiech. Zaraz...A nie. To był zwykły śmiech jego drugiej osobowości. Jednak po chwili śmiania się po prostu mnie puścił.
-Właśnie przypomniało mi się jak fajnie było kiedyś podczas naszych "zabaw"-powiedział z uśmiechem.
-Zabaw!?-krzyknęła nagle Moonli która biegła w naszą stronę-Ty mogłeś go w każdej chwili zabić!
-No wiem-odparł obojętnie. Ja westchnąłem i zacząłem się śmiać.
-Moonli ty nas nie zrozumiesz-stwierdziłem dalej się śmiejąc. My chyba naprawdę jesteśmy szaleni. Czy ideał może być szalony? Najwidoczniej tak.
-A tak w ogóle-zacząłem-Moonli martwiłaś się o mnie?-zapytałem z łobuzerskim uśmiechem. Przez chwile stała cicho pewnie myśląc nad odpowiedzią.
-Idiota-powiedziała krótko i obróciła się obrażona.
-Oj no nie obrażaj się-powiedziałem i wbiegłem przed nią-Wiesz, że tylko żartuje-dodałem z uśmiechem. Tym razem to nie był mój typowy uśmiech. To był zwykły, szczery uśmiech. Nagle usłyszałem coś...Nie, nie to był ktoś. Przedzierał się gdzieś przez krzaki. Gakupo też na pewno to usłyszał. Moonli...Może. Nie wiem czy przyzwyczaiła się do bycia kotołakiem. Choć wilki też mają wyczulony słuch tak? Nie...Nie wiem! Nie znam się! Tak czy siak po chwili zobaczyliśmy zarozumiałego księżulka...To znaczy Kaito z moją siostrą.  Na chwilę zapominałem o naszej kłótni i podbiegłem do nich.
-Co się stało!?-zapytałem szybko. Jednak nagle zauważyłem Gakupo pędzącego w naszą stronę z...Kataną!? Gdy chciał wymierzyć ją w Kaito zatrzymałem go moimi pazurami, co nie było łatwe.
-Gakupo spokój! On jest dobry-powiedziałem-A ty gadaj co z moją siostrą-mruknąłem patrząc na Kaito.

Kaito wytłumaczysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz