niedziela, 3 sierpnia 2014

Od Rozalii: Czyżby...?

Spojrzałam na flet David'a. Coś było faktycznie nie tak...
- To w ogóle możliwe? Loch by go chyba nie wpuścił...
- Dlatego to takie dziwne!- powiedział dość cicho.
- Poczekaj...- powiedziałam i podeszłam do chłopaka.- Skąd masz ten flet?
- Nie wiem. Zawsze go miałem!
- Aha...
- Nie wiele to wyjaśnia... To nie jest zbyt normalne. Ja go przez loch nie przeprowadziłem, przysięgam! Nie jest moim Królewskim Kandydatem!- w pewnym sensie bronił się.
- Wierzę Ci. Nawet dla zabawy nie przeprowadziłbyś dziecka przez labirynt...
- To po pierwsze, a po drugie, jedynym kandydatem, którego wybrałem jesteś ty...
- Przecież wiem... Wracając do tego, to nie jest normalne!
- Myślisz, że nie wiem!
- Trzeba będzie to wyjaśnić... David, wiesz czym jest magoi?
- Nie, a co to?
- Nie ważne - powiedziałam po czym usiadłam na ziemi.
Judal również usiadł. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na ten flet, a był tego wart. Nie można ot tak dostać metalowego narzędzia. Nie dość, że to dziecko, to jeszcze nie "Inny", tylko wilk! To kompletnie nie ma sensu! Tak czy inaczej, w końcu pojawili się Len, Gakupo i Rin.
- Hej, kto to?
- To Judal, Magi mojego kraju.- wytłumaczyłam.
- Witam! - powitał ich.
- Kto to "Magi"? - spytał mnie Len.
- Jak on może tego nie wiedzieć?! Nie rozumiem, czemu Cię tak tutaj ciągnie. To miejsce jest chyba jakieś zacofane...
- Przestań tak mówić! Wolę mieszkać tu i robić to co chce, niż tam słuchać ciągłych rozkazów...- powiedziałam nieco zirytowana.
- Dobra, dobra. Spróbuję się przyzwyczaić do tego miejsca, ale tylko dlatego, że znam Cię dosłownie od momentu twojego urodzenia... W końcu nie bez powodu wybrałem właśnie Ciebie...
- O czym wy mówicie!? - pytał podirytowany Len.
- Magi są w pewnym sensie "Innymi". Wyróżniają się tym, że ich magoi się nie kończy.-tłumaczyłam.- Magoi to energia, którą tworzą Rukh. Korzysta się z niej w trakcie używania magii. Rukh to czysta esencja życiowa. Jakieś pytania?
- Co ty mówisz?
- Nie ja pozabijam! Jakie to, to mało domyślne i ogarnięte! - powiedziałam łapiąc się za głowę. - Judal, mógłbyś? - powiedziałam wskazując na flet.
- No, ale po co... I w ogóle... - próbował się wymigać.
Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem. Chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Dobra, niech Ci będzie...- powiedział i do niego podszedł.
- Hej, Maluchu. Mogę to zobaczyć? - powiedział pokazując flet. Jak zwykle miał ten swój "uśmieszek". Jaki on podobny do Len'a...
- Dobrze...- powiedział trochę podejrzliwie.
Kiedy Judal dotknął fletu dżin, który w nim był, zmaterializował się. Nie wiem czemu, ale nie miał głowy.
- Hej ty! Co robisz we flecie tego malucha? - spytał poważnie.
- Nie mogę wyjaśnić dlaczego jestem w jego flecie - powiedział.
- W takim razie tam wracaj! - powiedział Judal, a dżin wrócił do fletu.
- Co to było?! - spytało któreś z nich, ale nie zwróciłam uwagi które.
Jack chyba zauważył co się stało, bo chwilę potem się tu pojawił.  
- Co się tutaj stało i kto to jest? - spytał Jack.
- To Judal. Magi mojego kraju. Nie będę tego jeszcze raz tłumaczyć, bo za dużo się dzisiaj stało i nie mam siły... - powiedziałam wzdychając.
- To nie wyjaśnia mi za wiele, ale trudno... Poczekam.

*Następnego dnia*

Cała ta sytuacja jakoś ochłonęła. W końcu mogłam na spokojnie pogadać z Judal'em. On chyba też chciał porozmawiać, bo mnie zawołał:
-Hej, Rozalia! Możemy pogadać?
-Jasne, *Onii-chan! - odpowiedziałam mu.
Kaito chyba ostro się wkurzył. Nigdy nie lubił tego, że nazywam tak Judal'a. Nazywam go tak, ponieważ znam go od urodzenia i jest dla mnie jak starszy brat. W sumie nie wiem czemu ze mną się dogaduje, a z Kaito się tak nie cierpią.
- No... Dawno się nie widzieliśmy! - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak... Podobno przez te dwa lata stałaś się bezdusznym potworem. Po twoim zachowaniu wnioskuję, że to kłamstwo. Nie mylę się?
- Teraz faktycznie nie jestem taka, ale przez dwa lata mojej nieobecności się tak zachowywałam... Sporo się zmieniłeś...
- Ty też. Chyba dużo się wydarzyło. Było chociaż ciekawie?
- No jasne, że tak! Mordowaliśmy sobie! Się sporo walczyło! W tym świecie jest tyle przemocy! To takie cudowne! - powiedziałam z uśmiechem.
- Jedno się nie zmieniło: Dalej masz nie powstrzymaną rządzę mordu i kochasz wojnę!
- Tak, a ty niby nie? Jeśli nie to nie jesteś tym Judal'em, którego znam!
- Tak, tak. Dalej kocham wojnę. To byłoby dziwne, gdyby było inaczej! - mówił z szerokim uśmiechem.
Wydaje mi się, że ten był prawdziwy... Ale co ja tam mogę wiedzieć? Nic, a nic. W końcu znam go tylko od trzynastu lat! Nie wiem o nim nic! Moje myśli są niesamowicie przesiąknięte ironią...
- A tak poważnie, co ty robiłeś?
- Ale, że kiedy? - udawał głupiego.
- Nie udawaj głupiego, tylko mi powiedz! - powiedziałam po czym go przewróciłam. - Mów...

Judal? Odpowiesz mi w końcu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz