piątek, 25 lipca 2014

Od Jack'a: Niezręczna chwila...

Siedziałem cicho i przysłuchiwałem się rozmowom innych. W końcu co miałem robić? Patrzyłem czasem ukradkiem to na Rin, to na Len'a. Dalej nic do siebie nie mówili, a jeśli już na siebie spojrzeli posyłali sobie tylko gniewne spojrzenia. Co się podziało między tymi bliźniakami? Zresztą nie ważne. Nic mi do tego. Nie wiedząc co robić poszedłem w las. Słońce powoli zachodziło.
-Ej, Jack-usłyszałem nagle głos. Znajomy głos...Ale nigdzie nie było księżyca! Ptaków też jakoś brak-Patrz w górę-dodał. Spojrzałem tam jak głupi. I oczywiście od razu oślepił mnie blask słońca. Następnie znów uniosłem głowę, tym razem zasłaniając lekko oczy.
-Naprawdę? Teraz się w słońce bawisz?-spytałem.
-Jestem tu w dzień żeby Ci pomóc!-zawołał głosem pełnym triumfu. Pewnie zwróciłbym mu uwagę żeby nie wrzeszczał, ale tylko ja go słyszałem. Cóż...To trochę dziwne, prawda? Niby popadłem w niełaskę bogów, a znam osobiście dwóch i dość nieźle się z nimi dogaduje. A do tego...Niech pomyślę...Dzięki nim żyje!
-A pomóc mianowicie w czym?-zapytałem podejrzliwie. W końcu żadnych problemów raczej nie miałem...
-Jak to w czym!? Pomogę ci znów poderwać Rozalie!-zawołał znów. Zaraz...Że co!? A no i jeszcze jedno...CO!? W dodatku bóg nie powinien zajmować się czymś ważniejszym!? I mówić poważniej!? Co to za bóg ja się pytam!?
-Nie mam pojęcia o czym mówisz-mruknąłem lekko zmieszany.
-Nie udawaj! Dobrze wiem, że ją kochasz. I "troszkę" wam pomogę~!
-Hiergo jak bogów szanuje i odzywam się do nich z szacunkiem to błagam...Ucisz się!
-Pf! Jestem bogiem mogę mówić co chce!-powiedział śmiejąc się. Ja westchnąłem-Dobrze no więc tak-zaczął już poważniej-Zaczyna się ściemniać. Rozalia powinna za  niedługo powinna wrócić z lekcji. Wtedy ją zaprowadzisz na...Jakby Ci to pokazać...O wiem! Rozstawie ci w formie ptaka kamienie i wtedy tam pójdziesz!
-Oryginalne...-mruknąłem sarkastycznie.
-Trochę szacunku! Ja tu próbuje wymyślić randkę doskonałą!
-Tak, tak...A więc?
-Mówię Ci Rozalia zaraz wróci! Wszystko wytłumaczę Ci gdy dojdziecie na miejsce, jasne!?-zapytał. Czy oczekiwał odpowiedzi w stylu: "Tak jasne! Och dziękuje wielki i wspaniały Hiergo, ze tak mi pomagasz!"? No dobra...Nagle zauważyłem otwierający się portal. Z niego wyszła Rozalia! No właśnie idealny moment! A nie...Przecież zaraz za nią wyszedł Kaito. Świetnie...Problem dodany.
-Hej Rozalia-zagadałem. Jej "braciszek" od razu rzucił mi gniewne spojrzenie.
-Hej Jack-odpowiedziała Rozalia uśmiechając się lekko. Chyba zrozumiała, że chce pogadać z nią na osobności bo posłała Kaito gniewne spojrzenie. Co prawda on odszedł od nas jednak...Z nim nigdy nie wiadomo-O co chodzi?-spytała jakby przed chwilą nic się nie stało. I co dalej? Hm...
-W sumie znalazłem takie jedno fajne miejsce. Może się tam przejdziemy?-zapytałem. Czy to wypali?  Wiem jedno. Nienawidzę planów Hiergo!
-Yyy...J-jasne, czemu nie?-odparła także niepewnie pytaniem. Staliśmy chwile w ciszy.
-To ten...Em...Idziemy?-spytałem znów. Ona kiwnęła głową. Ruszyliśmy przed siebie. Hiergo ma szczęście. Co jakiś czas na drodze znajdowały się kamienie. W dodatku wyglądały jakby były tam całkiem "przypadkowo". Całą drogę nic nie mówiliśmy. W końcu doszliśmy na jakiś klif. Było już ciemno i przyznam...Rzeczywiście w świetle księżyca to miejsce wyglądało przepięknie.
-No postarałeś się Hiergo-szepnąłem.
-Mówiłeś coś?-spytała Rozalia.
-Nie, nie, nic-odparłem. Nagle w tym samym czasie spojrzeliśmy w kierunku horyzontu. Było tam morze. Tafla wody mieniła się w świetle księżyca.
-Przepiękne...-wyszeptała Rozalia. Mnie męczyło wciąż jedno...Powinienem ją o to zapytać? Sam nie wiem...Teraz?
-Rozalia-zacząłem.
-Tak?-spytała. Dobra...Jak nie teraz to kiedy?
-Czy ty...No wiesz...Jakby to...-nie umiałem tego z siebie wydusić. W końcu to nie takie łatwe!
-Czy dalej Cię kocham?-dokończyła za mnie Rozalia. Nieco zdziwiony i zmieszany kiwnąłem głową. Ona cicho westchnęła-Nie umiem teraz odpowiedzieć...-dodała.
-Rozumiem...-powiedziałem nieco ciszej. Nagle wiatr przysunął mnie bliżej Rozalii. Nie tym razem to nie był wiatr który mogę kontrolować. To był Hiergo.
-No dalej Jack! Całuj ją! Całuj ją!-zawołał śmiejąc się. Posłałem w stronę księżyca lekko gniewne spojrzenie.
-To ten...-znów zacząłem. Na mojej twarzy zaczęły pojawiać się lekko czerwone rumieńce. Kurcze...

Rozalia dokończysz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz