wtorek, 22 lipca 2014

Od Rin

Stałam tam na przeciwko 3 strażników.Celowali we mnie włóczniami.
-Kim jesteś?!-krzyknęli-Co tu robisz?!
-Jestem Rin-powiedziałam- I stoję tu sobie.
-Jakim prawem znajdujesz się na terenie zamku?-zapytał jeden ze strażników.
-Tak właściwie to jako JA mogę przebywać gdzie chcę...-odpowiedziałam w lekkiej zadumie
-Jako TY? A kim TY jesteś?-zażądali odpowiedzi
-A to nie oczywiste..-szepnęłam.Uniosłam dłoń w kierunku nieba i otworzyłam portal.Za ziemi wylądował Briam w średniej formie.Przestraszeni mężczyźni uciekli a ja pogłaskałam smoka po pysku.Kątem oka dostrzegłam Len'a i Jack'a przy oknie rozmawiających z Rozalią.Wskoczyłam na jego grzbiet i podleciałam do nich.Gdy mój brat zobaczył Briam'a mało co nie spadł z parapetu.Wcisnął się do pokoju i upadł na podłogę.
-Ty się  boisz smoków?-zapytał śmiejąc się Jack
-Oczywiście że nie...zaskoczyła mnie..-odpowiedział speszony
-Wiecie jak już jesteśmy wszyscy może wracajmy?-zaproponowała Rozalia
-Ruszajmy
Jack pomógł Len'owi i Rozalii zajść z okna.Szliśmy ogrodem szukając jakiegoś odosobnionego miejsca na stworzenie portalu.Nagle otoczyli nas strażnicy było ich za dużo nie mieliśmy szans. Briam leciał nad chmurami więc go nie zauważyli.Mogłam go przywołać lecz nie chciałam go narażać.Jack i Len zostali zakuci w kajdany .Roza została poproszona o zachowanie spokoju.Mnie postanowili nie ruszać...widocznie tamci podzielili się tym co zobaczyli.Szliśmy do zamku.Przed bramą czekał brat Rozalii.Stał z kamienną twarzą i wyciągniętym mieczem.Wodził wzrokiem to od Rozy to do Jack'a.

Gdy stanęliśmy w sali tronowej król wstał i podszedł do swojej córki.
-Zawiodłaś mnie Rozalio...Myślałem że...ach-powiedział ze smutną miną-Wiem kim jest białowłosy chłopak lecz kim jesteście wy?
-Jestem Len przyjaciel Rozalii, a to moja siostra Rin-odpowiedział krótko 
-Jednakże jakim sposobem dostaliście się tutaj wszyscy? Tylko niektóre osoby i Bogowie mogą otwierać portale między światami-powiedział z podejrzliwa miną.Len popatrzył na mnie znacząco.
-Królu,Jestem Rin. Bogini Muzyki
-Łżesz! Bogini Muzyki nie żyje!Zniknęła wiele lat temu!-krzyknął Kaito i kilku doradców króla zaczęło mruczeć coś niezrozumiałego.
-Czy masz jakieś dowody na to że jesteś kim za kogo się podajesz?-zapytał władca.Złożyłam ręce przy sobie i wykonałam specjalny gest.Po komnacie rozległa się cicha melodyjka a dworzanie zaczęli padać na podłogę.Strażnicy cofnęli się o krok ale dalej mierzyli w nas włóczniami.
-Panie ona nie może być Boginią Muzyki! To Czarodziejka pewnie rzuciła na nich czar! - krzyknął jeden z doradców króla.
-Bogini zaginęła...niestety nie mogę ci uwierzyć...-powiedział władca
-A więc bycie idiotami jest w rodzinie Rozy dziedziczne...-szepnął Len
-Ojcze wtrąćmy ich do lochu!Są bezczelni i nie stosują się do prawa!-zawołał Kaito
-Prawa....Jakie jest to prawo?-zapytałam-Czy prawo zabrania zakochania się? Czy to prawo decyduje o losie?
-Nie....ale rodzina królewska musi się stosować do zapisanego prawa...-odpowiedział król
-W takim razie je zmień-powiedziałam do niego
-Ale... prawo zostało zapisane przez Hiergo nie można go zmienić!-zawołał monarcha
-Dlatego  muszę coś z tym zrobić...-szepnęłam.Wyciągnęłam dłoń w stronę nieba.Moja ręka zaświeciła a salę przepełnił zimny wiatr.
-Ja,Bogini Muzyki! Wzywam Boga Władców,Wiatru i Nieba aby zmienił prawo!-zawołałam.Nagle usłyszeliśmy grzmot i obok mnie stanął rosły mężczyzna z czarnymi włosami w płaszczu z lekkiego jak wiatr materiału.Podszedł do króla i zaczął z nim rozmawiać.Po kilku minutach byliśmy wolni.Mogliśmy wracać.Prawo zostało zmienione.Jednakże...musiał z nami iść Kaito.Został wysłany żeby pilnować Rozy.Gdy powróciliśmy do świata Zero Dwa zastaliśmy Appalosę i Sanktrum'a biegających w kółko.
-Co się stało?-zapytał Len Appalosy
-Moonli zniknęła-odpowiedziała- Obudziliśmy się ale już jej nie było
-Ale jak to?...-zapytał sam siebie.

Len?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz