sobota, 5 lipca 2014

Od Len'a:Dziwny kamień

Gdy obudziłem się poczułem jak silny, zimny wiatr wieje prosto w moją twarz i rozwiewa moje włosy we wszystkie strony. Z tego co czułem Moonli dalej spała na moim ramieniu. Słodko...Zaraz co! Nie, nie! Otwarłem leniwie oczy i ziewnąłem. Przetarłem jedno oko ręką. Ujrzałem latającego nademną oszołoma.
-O Jack-stwierdziłem krótko. Dopiero teraz dotarło do mnie co zrobiliśmy wczoraj. Zacząłem się cicho śmiać.
-Tak Cię bawi ta wczorajsza sytuacja!?-zapytał zirytowany.
-Niech pomyślę...Tak-odparłem uśmiechając się.
-A może zetrzeć Ci ten uśmieszek z twarzy!?-krzyknął.
-Ucisz się oszołomie!-powiedziałem wkurzony i spojrzałem na Moonli-Dalej śpi. On spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się.
-Czyżby ktoś się w kimś zako...
-Wcale nie!-przerwałem mu. Jack zaczął się śmiać.
-Znalazłeś ich!?-usłyszałem nagle głos Rozy. Białowłosy chłopak spojrzał w jej stronę.
-Tak tu są!-odparł. Wtedy obudziła się Moonlight. Od razu się ode mnie odsunęła.
-Witam śpiącą królewnę-uśmiechnąłem się i ziewnąłem. Ugh, która była godzina?
-Sam ziewasz!-oburzyła się.
-Nie wiesz że koty są leniwe? A kotołak to pół kot prawda?-powiedziałem zwijając się w kłębek.
-Co ty robisz?
-Idę spać. Oyasumi nasai...-powiedziałem jednak wtedy pojawiła się przede mną Rozalia.
-Idiota!-krzyknęła i kopnęła mnie tak że spadłem. Zaczepiłem się na szczęście na ostatniej gałęzi. Wszyscy szybko zeszli na dół.
-Czy ty chciałaś mnie zabić, baka!?-wydarłem się szybko zeskakując.
-Nie za daleko sie za tobą wlekłam żeby Cię zabić-stwierdziła. Jakby tego wszystkiego brakowało przybiegł tu też ten jednorożec.
-Dobra...Całe towarzystwo jest?-mruknąłem i zacząłem iść.
-Gdzie ty idziesz?-zapytała Moonli.
-Na północ? A gdzie. Czuje że jesteśmy uż tak blisko i..."Rin" to poniekąd moja bliźniaczka tak? Przynajmniej tak twierdzi moja osobowość i...Czuje że coś się dzieje! Trzeba ją ratować!-oznajmiłem. Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem-Co się patrzycie idioci!?
-Boże...Len ty chcesz kogoś ratować-powiedział z niedowierzaniem Jack.
Odpowiedział bym coś ale...
                                                              ~**1**~
Zaraz...Gdzie ja jestem. Las! Nieee~! Co jak na mnie spadnie jakieś drzewo! W dodatku one są straszneee!
-Nienawidze lasów! Gdzie my jesteśmy!?-spytałem spanikowany. Do tego w lasach są bestie! I mnóstwo innych!
-No pięknie...-powiedziała cicho jakaś dziewczyna. No tak to była ta...Em...Moonli! O właśnie! Ale ostatnio jej z nami nie było...a teraz jest. Jak wiele się działo gdy panowała nad tym ciałem inna osobowość!?
-Len posłuchaj...-zaczęła Rozalia. Potem opowiedziała mi wszystko co się stało. Opowiedziała też gdzie i czemu idziemy.
-To ja mam siostrzyczkę!?-zapytałem z niedowierzaniem. Ona przytaknęła. Zaklaskałem radośnie w dłonie. Ale wtedy sobie coś uświadomiłem...
-To znaczy że jest w niebespieczeństwie. I..I trzeba jej p-pomóc, a-ale ja...
-Len przecież nie będziesz tam sam-uśmiechnęła się Roza-chan. Ja kiwnąłem niepewnie głową-No to w drogę-dodała. Jednak zrobiliśmy dwa kroki i...Wpadliśmy do ciemnego tunelu!
-C-co się stało!?-spytałem wystraszony.
-Sama nie wiem...-odparła Roza.
-No to świetnie-dodała sarkastycznie Moonlight. Nagle zobaczyłem jakieś światło. Pobiegłem przez cały tunel. No tak właściwie przez polowe...Bo potem się potknąłem i sturlałem. Reszta po chwili mnie dogoniła.
                                                               ~**2**~
Nagle pojawiłem się przy jakimś kamieniu emitującym dziwne niebieskie światło. Już chciałem go dotknąć gdy Rozalia mnie zatrzymała.
-Len! Stój! Tam coś pisze-wskazała. Spojrzałem na tabliczkę. Był tam tylko jakieś niewyraźne znaki.
-Ktoś wie jaki to język? I co oznacza to zdanie?-zapytałem znużony. Chciałem już go dotknąć no!

Rozalia, Jack, Moonlight, Appalosa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz