sobota, 5 lipca 2014

Od Rozalii

Len chciał dotknąć kamienia, ale w ostatniej chwili go powstrzymałam. Znowu spróbował.
-Len tknij ten kamień, a pożałujesz!
-Tak? A co mi zrobisz?!
-Powiedzmy tak... Pogłaszczę Ciebie moją kosą!
-A po jakiemu to?
-To w języku Toran. Pisze, że jeśli dotknie tego kamienia więcej niż jedna osoba ich osobowości się połączą...
-Zaraz! A wtedy Len nie zacznie mieć tylko jednej jaźni?-spytał Jack.
-Faktcznie! Możemy spróbować! Len?
-No... Można!
Len po tej chwili namysłu dotknął kamienia. Jedyne co zobaczyliśmy to rozbłysk oślepiającego światła. Kiedy już było po wszystkim Len dalej tam stał.
-Nikomu nic się nie stało?-spytała Appalosa.
-Ze mną dobrze-odpowiedziałam.
-Ze mną też-potem powiedział Jack.
-I ze mną też-powiedziała Moonlight.
-Len, a z tobą?
-C-co? -spytał jakby z czegoś wybity.- A tak wszystko dobrze! Znaczy chyba...
-Na razie nie wiemy do końca co się stało... Musimy stąd jakoś wyjść...

*30 minut głowienia nad tym co się stało i nad tym jak wyjść*

-Chyba mam pomysł!-krzyknęłam.
-Tak? Jaki?!-spytali chórem.
-Możemy spróbować tamtym tunelem
-Chwila! Jakim tunelem?
-O, tamtym-powiedziałam i wskazałam na tunel.
-Yyy... Faktycznie...
-Wcześniej go tu nie było.

*10 minut wychodzenia stamdąd*

-No, nareszcie!-powiedziała Appalosa.
-Mam wrażenie, że byliśmy tam dobrą godzinę!-powiedziała Moonlight.
Kiedy już się pozbieraliśmy, ruszyliśmy dalej na północ.

*1 dzień nudnej podróży*

Kolejny wieczór nas zastał. Rozłożyliśmy coś w stylu obozu. Razem z Jack'iem odeszliśmy trochę dalej.
-Wiesz znalazłam coś, co nas łączy-powiedziałam.
-Tak? A co?-spytał.
-Oboje jesteśmy dziwini. Ja jestem psychiczna, a ty niewidzialny!-wybuchnęliśmy śmiechem.
-To fakt. Jesteśmy niezbyt normalni!
Śmialiśmy się tak i rozmawialiśmy przez następne 30 minut. Dopóki się nie potknęłam. Dosłownie wpadłam w ramiona Jack'owi.
-W-wybacz! Straszna ze mnie niezdara!
-N-nic nie szkodzi!- oboje byliśmy zawstydzeni.
To była kolejna dziwna sytuacja.
-M-może lepiej wracajmy...-powiedział.
-Dobra...
Zaczęliśmy wracać.
-Jack...
-Co?
-N-nie musisz mnie trzymać za rękę...
-Ups! Wybacz! To był zupełny przypadek!
-N-nic nie szkodzi...
Wstydu nie brakowało. Chociaż Jack jest nawet fajny... Zaraz! O czym ja myślę?!


Ktoś dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz