niedziela, 27 lipca 2014

Od Sana martwi bogowie ognia i lodu

Ciemność ciemność i jeszcze raz ciemność to tyle co byłem w stanie zobaczyć ,co jakiś czas w mroku przemykały mgliste kształty ludzi i zwierząt w myślach modliłem się do wszystkich bogów żeby mnie nie zauważyły. W następnej chwili jeden z nich przybrał wyraźniejszy kształt.Wilk (bo tym okazał się ten cień)wyszczerzył groźnie zęby a potem spojrzał mi w oczy swoimi czerwonymi płonącymi nienawiścią oczami.
~Witaj panie~usłyszałem w głowie
Zamrugałem czarny wilk patrzył teraz na mnie z wyrzutem.Bałem się bardzo się bałem nie śmierci w tej otchłani lecz tego ,że już na zawsze w niej pozostanę.
Mój przeciwnik zarechotał złośliwie jakby wyczuwając mój strach
~nie godny ,nie oddany władcy~zamruczał wesoło wilk i przeszedł krok w moją stronę
Zacząłem uciekać ale kiedy tylko gubiłem wilka z oczu pojawiał się tuż przedemną chichocząc.Zatrzymałem się wreszcie i spojrzałem na niego.
~czego ode mnie chcesz?-zapytałem w myślach bliski rozpaczy
~wladca potrzebuje ognia i lodu zbierz ją dla niego
Materia pod moimi stopami zapadła się a ja znalazłem się z powrotem w moim wymęczonym ciele.
Wiedziałem już co muszę zrobić ale zrobić tego niemogłem żeby przejąć moc boga trzeba go najpierw pokonać a to jest niewykonalne.Chyba że oni już nie istnieją wtedy ich moc rozdziliła by się między śmiertelnych.W myślach zobaczyłem Appalosę rozpalającą ognisko.
Podniosłem się z ziemi ,dookoła leżały powalone i czarne drzewa a w miejscu kamienia pozostała jedynie ziejąca czernią dziura.Podszedłem na sam jej skraj tym razem nie bojąc się upadku.Z mroku wynurzyła się ręka a następnie  całe ciało ochydnego białego stwora.Podpełz do mnie i podał mi obły przedmiot przypominający w dotyku metal.
Odwruciłem się i zacząłem oddalać w las spokojnym krokiem potem przyśpieszyłem do biegu.Zrobiłem coś strasznego.

*jakiś czas później*

Wypadłem na polanę pod wielki dębem zdziwiłem się niezmiernie kiedy zobaczyłem trzaskające wesoło ognisko a przy nim........Appalose. Przeskoczyłem nad płomieniami i wtuliłem się w jej włosy.Spojrzała na mnie przewiercając moją dusze na wylot.
-Nie było cię 3 dni!-wykrzyczała odpychają mnie
-Yyyy naprawde?-spytałem zdziwiony
Dziewczyna zlapała mnie i dała mi po twarzy a potem się do mnie przytuliła.
-Martwiłam się o  ciebie kretynie
Waśnie San jesteś kretynem pomyślałem ściskając w ręce przedmiot otrzymany od tego dziwnego stwora.Przecierz nie zabijesz dziewczyny którą kochasz
-Gdzie byłeś?
-To długa historia wracajmy już do reszty ok?
Appa?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz