poniedziałek, 7 lipca 2014

Od Rozalii

-Śpiączka...
-Co z nią zrobimy?-spytała Appalosa.
-Niedaleko jest wioska... Zostaniemy tam na noc i spróbujemy wybudzić-odpowiedziałam.
-Co?! Mieliśmy ratować Rin, a nie się po wioskach szwendać!
-Trzeba jej pomóc, ty głupi ideale!
-Głupi nie, ideał tak
-Nieważne! Weźmiemy ją do wioski!
Położyliśmy Moonlight na jednym z koni. Niedługo potem byliśmy już w wiosce. Tym razem weszliśmy bez problemu. Kiedy nikt nie słyszał, podeszłam do Len'a i powiedziałam:
-Postaraj się nic nie ukraść!
-Dobra, doba! Wy się lepiej zajmijcie noclegiem!
-Dobra! Chodźcie albo nie będziemy mieć gdzie spać!

*Godzinę później*

-Len gdzie byłeś?
-A...Nigdzie-powiedział odwracając wzrok.
-Co tym razem ukradłeś?
-Nie wiem o czym mówisz
W tym momencie wyciągnął rękę i tym samym pokazał klejnot, który w niej miał.













-No... Tym razem Cię przynajmniej nie złapali...
Kiedy to powiedziałam zza budynku wybiegło kilku strażników.
-Len, uciekamy!
Zaczęliśmy biec. Moonlight dalej była na koniu.
-To ja się zmywam! Pa!
Len założył swój czarny płaszcz i "zniknął".
-No cóż, chyba trzeba ich zarżnąć...
-Chwila! Powiedziałaś zarżnąć?!-pojawił się znów Len.
-Mhm
-To ja się na to piszę!
-To lecimy!-krzyknęłam.- Przyzywam splamioną krwią kosę! Pora zebrać żniwa!
Jak wiadomo pojawiła się moja kosa. Z niewielkim wysiłkiem ubiłam kilku strażników. Kiedy ich z Len'em wybiliśmy odeszliśmy stamtąd. Oczywiście, trzeba było znaleźć schronienie.

*Rano, świt*

Nie mam bladego pojęcia jakim cudem, ale Len wstał tuż po mnie! Wszyscy robili wielkie oczy.
-Dobra, lecimy ratować twoją bliźniaczkę!

Kto to dokończy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz