poniedziałek, 21 lipca 2014

Od Moonlight: Siła

W mojej głowie była nicość. Byłam wypompowana, nie miałam sił. Oddech stawał się płytszy, boje się że nie będę mogła nawet oddychać. Nagle poczułam jakiś dotyk. Ktoś głaskał mnie po głowie.
-Moonli, Moonli, masz w sobie siłę, odnajdź ją. Moonli, proszę... przypomnij sobie, to co zapomniałaś.- powiedział łagodny głos. Nagle, w mojej głowie coś zaczęło dudnieć, nie było to okropne dudnienie, było łagodne i uspokajające. Nagle zobaczyłam moją rodzinę. Wszyscy mieli turkusowe włosy. Zobaczyłam wesołą zieloną krainę. Potem... ogień, rozpacz, i Rin? Nie! Nie!
Obraz nie chciał zniknąć. Zobaczyłam ułamek wspomnienia jakby kawałek filmu. Zobaczyłam mnie biegnącą na jakąś czarną wieże, z wieży widziałam jak lud zielonej krainy ginie, tylko... to nie było możliwe by istniał świat zero trzy? Ale... przecież nawet w księgach pałacowych była mowa o nim...  Jak? Dlaczego? Po co? Nagle film się skończył ale pokazał się drugi, gdy z tej samej wieży ja patrzyłam się na egzekucje Rin. Dlaczego więc teraz ona żyje? Znowu film zmienił spoją postać tym razem zobaczyłam się pucującą komnatę wieży. Była wyłożona Lustrami. W jednym z Luster być może Magicznym Lustrze był pokazany klif światu zero dwa. Jedno z Luster obejmowało jaskinie. Nagle za pleców mnie stanęła bogini Saracena. Szarpnęła Mną. Za to ja złapałam leżącą obok związaną Rin do jaskini, a z dalszej jej części wyłonił się pysk smoka.
-Proszę! Miku! Wypuść  mnie! To nie ja! To Khor mnie opętał! Proszę Miku!- Rin zaczęła bić w szybę Lustra.
-To ty nigdy nie uwierzę morderczyni mojej krainy ani w jedno słowo.- odezwała się... Miku? Czyli ja? -Dość tych pogaduszek! Miku otworzyłaś portale bez mojej wiedzy. - odezwała się bogini. Miku bez wahania skoczył do lustra gdzie uwięziła Rin, Lecz wtedy oderwała się od niej odbicie. Czyli ja. Bogini uklęknęła przy moim nie ruchomym ciele.
-Myślałam że to się nie powtórzy- Zamruczała cicho.
Wzięła mnie na ręce wymazała mi pamięć i wyrzuciła do lustra w którym był świat zero dwa.potem rozbiła lustra. Zostawiła jedno, zostawiła Lustro w którym Miku uwięziła Rin. Nagle sceneria się zmieniła. Stałam na Lodowym szczycie góry, wokół mnie krążyły wilki. Nagle największy najładniejszy i najdumniejszy z nich wyszedł w moją stronę. Miał piękne niebieskie oczy.
- Potrzebujesz dużo siły, potrzebujesz wytrzymałości, musisz zmierzyć się ze swoim odbiciem, musisz dowieść, że jesteś wilkiem! Musisz dowieść tego, że jesteś godna przyjąć dar kotołaków i wilków- przemówił do mnie ten wilk. O jaki dar mu chodziło? Uklęknęłam. Był to bóg.- Wiem, że pragniesz być kotołakiem choć do końca jeszcze tego nie rozumiesz. Czuje to, czuje od ciebie nieszczęśliwą miłość. Może jeszcze tego nie wiesz... wkrótce, Bogini łowów przyjdzie i da ci dar. Ale teraz musisz uratować Rin! Musisz być silna. Dlatego daję ci znak odwagi!- Nagle na moim ramieniu zaświeciły się turkusowe rysy znaku. Nagle znalazłam się w białym ogromnym pomieszczeniu. obił mi się jeszcze raz o uszy słowo Nieszczęśliwa miłość... powiedział je tak jakby mu też to się przydarzyło. Nagle wszystkie twory lustra i portali... pojawiły się w tym samym miejscu co ja.
-Strażniczka- wychrypiałam.
-Tak kochana siostrzyczko to ja.- zza jej pleców wyłonił się kształt psa, może wilka. Kształt zmienił się w Nica- I mam paru przyjaciół!
Potem pojawiła się zła Appalosa, zła Rozalia, zły Jack, zły Jednorożec? Którego nie znam i ogromny smok. Strażniczka skinęła ręką a ja upadłam na kolana.
-Zaraz... na czym to ja.. A!! Więc jakby tu ją zabić?- Nagle podszedł Nico do strażniczki. Wyszeptał jej coś na ucho. Strażniczka się uśmiechnęła.- A może dołączysz do nas?
-Nigdy w życiu- Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Eh trudno!- Powiedziała-  Osolappa mogła byś rozszarpać ją na kawałki?
-Z przyjemnościom pani- Osolappa, to musiało być imię jej złego odbicia. Nico ni stąd ni z zowąd przysunął królewski tron. Strażniczka wygodnie usiadła.
- Zaczynajcie!- krzyknęła. Osolappa ryknęła i ruszyła na mnie. Wyciągnęłam rękę.

-Stój!!!!- krzyknęłam a z mojej dłoni wystrzeliło turkusowe światło trafiając w Osolappe. Zaś sama Osolappa rozpłynęła  się niczym cień.
-Jak to możliwe!- po chwili osłupienia strażniczka wydała z siebie cichy dźwięk. Stanęłam na nogi. Buchnęłam turkusowym światłem który rozproszył wszystkie odbicia oprócz Nica... bo to był prawdziwy Nico!!
- No nic.- księżniczka machnęła  ręką,- sama osobiście cię zabije!- Wstała a tron rozbił się o niewidzialną szybę. Momentalnie stanęła koło mnie. Byłam dosłownie z. Nie miałam sił to ona je mi wysysała.
-Oj nie... będę cie powoli zabijać, będziesz umierać ze wspomnieniami z nie spełnionymi marzeniami, w męczarniach. Pamięta może Lena? Tak na pewno go pamiętasz- pokazał mi się jego holograficzny obraz.- A teraz piękną Rin, i całą resztę- wszyscy pokazali się w hologramie, wszyscy. - No to tak... Rin i Len... niby bliźniaki a tak naprawdę Lustrzane odbicia... odbicia, wcale nie zobowiązane do niczego.- hologram Rin i Lena zaczęli ze sobą tańczyć.- Bliźniacza miłość?? A może para? Zobacz, wszyscy są szczęśliwi bez ciebie... z tobą... Appalosa z Sanem, Rozalia z Jack'iem, Len z Rin.
-Przestań!!!!!!!!!!!- Łzy zaczęły cieknąć po moich policzkach.
-Wilk i Kotołak?!- Zaśmiała się- Kto to widział proszę cie... Ty i Len to niemożliwe- już rozumiem słowa tego niebieskookiego boga... to prawda kocham Lena... ale jeśli przeżyje nie powiem mu tego... wilk i kotołak... poczułam jakby ktoś wyrywał mi serce.- Strzegłam Rin... ale Len też nie był za miły... Z rozkazu Rin zabił mnie... ale przeżyłam. Khor wolał mnie... moją dusze!
-On tobą manipuluje!
- Nie... nie siostrzyczko to ja układam tą układankę... nie ty.- Zamknęłam oczy. Zadudniał w mojej głowie głos niebieskookiego boga~ Musisz uratować Rin!~potem głos mojej matki~Jesteś bardzo dzielna córeczko, dasz radę!~Potem głos mojej przyjaciółki~Nie mogłam jej zabić, Rin bo wiedziałam że jest samotna a ja wiem co to znaczy samotność.~ potem zobaczyła Lena, który machał do mnie i uśmiechał się. Zacisnęłam pięść. Wstałam bardzo powoli i odrzuciłam Strażniczkę tak że głową uderzyła o szklaną ścianę która pękła.
-Historia się powtarza!- szepnęłam- Ale teraz to ty zginiesz.- Otworzyłam oczy.
-tak ci się t..tylko wydaje.- Strażniczka próbowała wstać,
-Teraz to ja zabiorę ci siłę teraz JA zniszczę w tobie cząstce Khora a twoje światło zgaszę na zawszę.
-Nie!- Strażniczka wytworzyła wokół siebie niewidzialną barierę i atakowała mnie najsilniejszymi wyładowaniami elektrycznymi. 
- Uratuje Rin chodź bym sama musiała zginąć.- powoli podchodziłam do niej a jej bariera zaczęła pękać. Nagle dwa miecze Nica wbiły mi się w brzuch przechodząc na wylot. Nie z tego sobie nie robiłam szłam dalej. Gdy doszłam do Strażniczki, wyciągnęłam rękę która zatopiła się w jej ciele. Wyjęłam jasny mały płomyczek.
-Nie rób tego!!!- Zawołała a w okół niej pojawiły się cienie,
-Twój czas przeminął.- Zacisnęłam pięść wygaszając płomień. Cienie się rozproszyły a Strażniczka... zmieniła się w proch. Nico wbił sztylet w moją łopatke.
-A mogłaś przeżyć. Za to ja zrobiłam to samo co ze Strażniczką.
Otworzyłam oczy, oślepił mnie blask... Zobaczyłam Lena, tego jednorożca, Appalose, Rin, Jack'a. Uśmiechnęłam się słabo. Ale poczułam moje rany. Krwawiły. Byłam spokojna... zniszczyłam Strażniczke. Mogę umrzeć, tak jak zielona kraina.
-Len- powiedziałam słabo i pogłaskałam go po policzku.
-Moonli! Nie!!!!!! Przecież! zobaczysz! Będzie dobrze Moonli! Nie umieraj proszę.- Jego ciepła łzy padały na moje policzki.
-Nie Len... To już mój koniec...- Zamknęłam oczy.  Poczułam tylko jak Len zaczyna mnie mocno ściskać i płakać. Usłyszałam głos Rozali... a potem, znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu. W oddali było widać światło ale bliżej mnie była ławka... położyłam się na niej i usnęłam.



Proszę? Można jeszcze mnie uratować?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz