piątek, 11 lipca 2014

Od Len'a: Wreszcie jakaś rozrywka

No nie wierze, co za idiota! Po co w ogóle za mną lazł? Westchnąłem ciężko. Następnie wydłużyłem moje pazury. Jednym szybkim ruchem przeciąłem linę na której zawisł, przeskakując jednocześnie na inne drzewo. Ten uderzył głową o ziemię. Słysząc, że chwilowo hałas ucichł zeskoczyłem na ziemię. Oczywiście jak zawsze wylądowałem na "czterech łapach".
-Albo nie daj się zauważyć, albo wracaj do obozowiska, jasne?-mruknąłem i pobiegłem bezszelestnie w kierunku dźwięku. Doprowadził mnie on do jakiegoś lasu. Schowałem się za drzewo. Tuż po mnie przybiegł San. Chciał coś powiedzieć, ale przyłożyłem palec do ust. Był to gest, że ma na razie się uciszyć! Ryki byłe nie do wytrzymania. Zwłaszcza z moim wyostrzonym słuchem. Wspiąłem się powoli po drzewie. Uważałem aby coś lub ktoś nie usłyszało szelestu wielkiej korony liści. Postanowiłem także zarzucić mój czarny płaszcz. Mogłem wtedy lepiej się maskować. Gdy byłem już głęboko w liściach, dosłownie nie do zauważenia spojrzałem na, jak się okazało jakiś ludzi. Zauważyłem wielką klatkę. Kłusownicy...Po chwili usłyszałem cichy szelest. Za mną wspinał się Sanktum.
-Ciszej idioto-zganiłem szeptem.
-Co się dzieje-spytał równie cicho. Chociaż tyle potrafi! Przyglądnąłem się ponownie klatce, jednak tym razem uważniej. Nagle znów usłyszeliśmy ryk. Dostrzegłem buchające promienie. Czy oni naprawdę zamkneli smoka!?
-Ohoho, widzę rzeź się szykuję-stwierdziłem z uśmiechem.
-Co?-zapytał zdziwiony Sanktum.
-Jacyś idioci złapali smoka. Albo oni go po torturują albo on ich zabije. Tak czy siak będzie to świetne widowisko!-roześmiałem się złowrogo. I...Właśnie wtedy nas zauważyli. Muszę chyba panować nad śmiechem.
-Co teraz!?
-Hmh....Myślę, że możemy się pobawić. O ile rzeczywiście wiesz co to walka-odparłem z łobuzerskim uśmiechem.
-Kto tam!?-zawołał jeden z ludzi.
-Kto tam pytasz?-roześmiałem się już tak głośno jak tylko umiałem. Następnie zeskoczyłem z drzewa zrzucając z siebie swój płaszcz. Wylądowałem tuż przy człowieku-Twój koszmar-szepnąłem mu do ucha. Następnie poderżnąłem mu gardło moim pazurem który się wydłużył. Cierpienie, ból, śmierć...Frajda! Jejku zamieniam się w Rozalie której odbija...A co mi tam!
-No to co!? Walczysz czy będziesz się chował!?-zawołałem radośnie do Sanktuma. To to ja rozumiem. Wreszcie jakaś rozrywka. Wreszcie odrywam się od nudnej rutyny. Wreszcie...Coś co lubię! Zadawanie innym bólu. Hm...Serio zmieniam się w psychopatę. Co mi tam! Ten raz mogę sobie kogoś zarżnąć.

Sanktum walczysz czy się boisz? A może kogoś innego obudziliśmy i dołączy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz