czwartek, 10 lipca 2014

Od Sanktuma (CD Rozali) doprawdy dziwne towarzystwo

Ze zdziwieniem przysłuchiwałem się dziewczynie z kosą.A im dłużej jej słuchałem tym bardziej wydawało mi się to dziwne i nieprawdopodobne.
-Proszę....pani Rozalio?-spytałem niepewny jak się do niej zwracać-a tak w ogóle to poco idziecie na wschód?
Wszyscy zgromadzeni spojrzeli na mnie jakoś tak dziwnie i nachylili się nademną.
-chyba za mocno uderzyłaś go tym kamieniem-wyszeptała Rozalii do ucha dziewczyna przedstawiona jako Appalosa
-Trochę nam się spieszy...-powiedział Len a potem dodał ciszej-morze lepiej go tu zostawmy?
-Halo ja ciągle tu jestem!
Nikt nawet na mnie nie spojrzał.Rozmawiali między sobą szeptem tak żebym nic nie mógł usłyszeć.
Potem Rozalia zbliżyła się do mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.Przeszły mnie ciarki.
-Mogła byś się przestać tak na mnie gapić?-spytałem nieco zaniepokojony-to zaczyna się robić dziwne
-Po prostu za nami nie idź -odpowiedziała zrezygnowana Rozalia
-Dobra ale.....
-Idź sobie po prostu sobie idź!
Więc odwróciłem się i poczłapałem w kierunku wzgórz oglądając się przez ramię.

*jakiś czas śledzenia tej grupy później*

Wybiegłem na polanę gdzie ostatni raz widziałem ich wszystkich.Zmieniłem postać na ludzką.
Nie było to zbyt mądre teraz każdy mógł by mnie z łatwością zabić.Rozejrzałem się dookoła wydawało mi się że dostrzegłem jakieś poruszenie w krzakach obok mnie.Już miałem spojrzec tam jeszcze raz kiedy zobaczyłem pędzącego na mnie jednorzoca.niewiele myśląc rzuciłem sie w bok i wpadłem w krzaki.
Chwilę póżniej uslyszalem czyjeś obużone krzyki.
-Złaź ze mnie boski pomiocie!
Wstałem i pozbierałem moją urażoną dumę
-Jak mnie nazwałeś?-spytałem kotołaka który właśnie zbierał się z ziemi
Wtedy krzaki sie rozchyliły i zobaczyłem twarz Rozalii.
Przełknąłem głośno ślinę.
-Przepraszam?
Rozalia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz