poniedziałek, 21 lipca 2014

Od Rozalii

Nie mogłam patrzeć jak ona umiera... Chwila!
-Potęgo splamionej krwią kosy, jeszcze nie pora...-wymówiłam formułkę.
Chyba zadziałała. Bynajmniej powinna. Moonlight zaczęła kaszleć krwią. Zaczęło działać!
-Len!
-Co?!
-Połóż ją na boku!
-Czemu?!
-Rób co Ci karzę, bo do niej dołączysz!
-Dobra, dobra...-powiedział.
Położył ją. Podeszłam do niej i "postawiłam" kosę tuż przy jej karku.
-Co ty robisz?-spytał mnie Len.
Nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy. Od miejsca w którym moja kosa stykała się z ziemią, zaczęły odchodzić nitki światła. Powoli oplatały ciało Moonlight.
-Co ty...
Dziewczyna zaczęła pomału otwierać oczy. Nie do końca była przytomna. Upadłam na kolana ze zmęczenia. W końcu była pół-martwa. W pewnym sensie przywróciłam go do życia. To trochę męczące.
-Hej! Rozalia, nic Ci nie jest?-zapytał.
-N-nie nic... Tylko trochę się zmęczyłam...-odpowiedziałam.
-Na pewno?
-T-tak...
-Towarzystwo! Może wyjdziemy z tej jaskini?
-Dobry pomysł-szybko wstałam.
Wyszliśmy z jaskini. Biały Królik wyniósł Moonlight, bo nikt po tej walce nie miał dość sił. Niedaleko od jaskini znaleźliśmy miejsce na nocleg. Wręcz popadaliśmy jak muchy.

*Rano*

Po mimo zmęczenia wstałam wschodzie. Chciałam coś sprawdzić.
-Biały Króliku...
-Słucham, moja Pani
-Czy jest możliwość, żebyś znów zmienił się w maskotkę, a gdy będzie potrzeba wrócił do tej formy?
-Oczywiście. Wystarczy, iż wymówisz odpowiednią formułkę, moja Pani
-A jaką?
-Potęgo splamionej krwią kosy, przywróć królika do poprzedniej formy!
-A ta druga?
-Potęgo splamionej krwią kosy, przywróć Białego Królika!
-A! Nie mów mi ,,moja Pani"
-A więc jak?
-Mów mi po prostu Rozalia
-Ależ to hańba dla królewskiego rodu!
-Mam to gdzieś! Jestem twoją panią i to był rozkaz, a nie prośba!
-Tak jest!
-Potęgo splamionej krwią kosy, przywróć królika do poprzedniej formy!
Znowu miałam mojego pluszaka. Potem zrobiłam jeszcze jakieś rutynowe czynności, kiedy skończyłam wszyscy już wstali. Oprócz Len'a!
-Tak w ogóle, nasz cel osiągnięty, co teraz zrobimy?
-Przykładowo możemy odzyskać wspomnienia tego kretyna-powiedział Len.
-Czemu by nie?
-Nie musicie! Może zajmiemy się czymś ważniejszym!
-Jedyną ważną rzeczą jaką mieliśmy w planach było ocalenie Rin!
Po paru minutach kłótni na ten temat:
-O, witaj Rozalio! Dawno się nie widzieliśmy!
-Kaito?!-wykrzyknęłam na całe gardło.
-Kto to?-spytał Jack.
Kaito spojrzał na niego podejrzliwie.
-Skąd ja go znam...-mamrotał pod nosem.-A, no tak Jack Frost!
Wszyscy na niego popatrzyli.
-Skąd ty mnie znasz?
-Chwila! To ty?! Przecież ty nie żyjesz!
-Ale jestem tu przed tobą!
-Jakim cudem to możliwe?! Widziałem jak się utopiłeś!
-Co?!-krzyknęliśmy jednocześnie.
-Kaito, o czym ty mówisz?


Kaito? Co ty gadasz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz