środa, 23 lipca 2014

Od Len'a: Spotkanie z Nico

Obudziło mnie jakieś szemranie. Ciekawostka-w nocy o wiele łatwiej jest obudzić mnie niż w dzień. Spojrzałem zaspanymi oczami na osobę która nie spała. Gdy otworzyłem szerzej oczy spostrzegłem, że była to Moonli. W końcu byłem kotołakiem łatwo było widzieć mi coś w ciemności.
-Moonli?-zapytałem w sumie nie wiem czemu. Tylko ona ma tak długie, turkusowe włosy.
-T-tak...Nie mogę spać-odparła. W jej głosie czułem niepokój, jednak nie przejąłem się tym zbytnio.
-Jak dzieciak-westchnąłem jednak zacząłem cicho się śmiać. Dopiero wtedy zobaczyłem że próbuje zakryć jedną ręką drugą. Nie dawałem jednak nic po sobie poznać. W końcu tak po prostu by mi nie pokazała o co chodzi, prawda? Podszedłem do niej, a następnie usiadłem obok-Ale wiesz, że przy mnie nie musisz się bać, nie?-zapytałem z uśmiechem. Tak właściwie...Był szczery. Naprawdę nie dałbym nic jej zrobić. Nawet jeśli tego nie okazuje. No co!? Jeszcze pomyślą, że się martwię czy coś...Nawet jeśli to prawda inni nie mogą wiedzieć!
-Tak...-odpowiedziała cicho i niepewnie. Wyglądała jakby w głowie miały niezły mętlik i w ogóle mnie nie słuchała. Nie postrzeżenie chwyciłem jej rękę i przyciągnąłem do siebie.  Zauważyłem na niej filetowego siniaka. Od razu spoważniałem. Popatrzyłem na Moonli.
-Kto ci to zrobił?-spytałem całkiem poważnie. Widać że to nie było zwykłe uderzenie. Nie zrobiłaby sobie tego sama. To musiał zrobić ktoś. Westchnęła cicho i opowiedziała mi swój sen. Pokazała też złote piórko. Zamyśliłem się.
-Są dwie opcje. Pierwsza-Ktoś używa dziwnej magii i wdziera się do twoich snów przez co to co w śnie dzieje się także w rzeczywistości. Druga-Ktoś zrobił to naprawdę jednak przez to, że spałaś wydawało ci się  że śnisz-stwierdziłem-Masz tak właściwie jakiś wrogów?
Siedziała przez chwilę w ciszy.
-Już wiem-wyszeptała po chwili-Nico.
-Że kto?-zapytałem przekrzywiając lekko głowę.
-Mój cóż...Można powiedzieć że brat. Ostatnio gdy go spotkałam wyglądał jakby chciał mnie zabić...No i w ogóle...
-Zaraz! Stop!-przerwałem-Kiedy ostatnio go spotkałaś!?
-Dziś gdy poszłam do tamtego lasu-odparła i wskazała na las z którego dziś południem wybiegała. No tak! A ja głupi tylko żartowałem. Ugh! Wstałem. Od razu poczułem napływ energii. Nikt nie będzie chciał zabić mojej dziew...Znaczy nie. Jeszcze nie jesteśmy oficjalnie parą. Ale...Nikomu nie dam skrzywdzić Moonli! Ruszyłem wściekły w stronę lasu.
-Len-spytała niepewnie Moonlight i pobiegła za mną-Len gdzie ty idziesz!?
Nic nie odpowiedziałem. Dalej szedłem przed siebie.
-Len stój!-wołała co jakiś czas Moonli i dalej szła za mną-I co niby chcesz zrobić!?
-Nie wiem!-odparłem w końcu i kopnąłem zdenerwowany w pień drzewa. Ono lekko zatrzęsło się.
-Ktoś tu jest zdenerwowany-usłyszałem jakiś głos. Męski głos. Jednak na pewno to nie był San, Jack czy też Kaito.
-To był on-powiedziała nagle Moonli jakby sama do siebie. Z cienia wyłoniła się sylwetka jakiegoś wilka. Spojrzałem na niego lekceważąco.
-Wszystko jasne. Wiedziałem, że ktoś kto ma tak okropny głos musi chyba najgorszą rasą. Wilkiem-rzuciłem lekceważąco.
-Ej! Też byłam wilkiem!-powiedziała oburzona Moonli.
-Tak, ale ty to wyjątek-odparłem po czym podszedłem do niej. Jeśli ten Nico czy jak mu tam spróbuje cokolwiek jej zrobić pożałuje.
-Jakie to słodkie. Już umawiasz się z moją podróbką?-zapytał-No tak gorsza podróbką. Kotołak-rzucił gniewnie. Tak Moonli była zdecydowanie wyjątkiem. Wszystkie inne wilki były takie same. Tępe, niemyślące, słabe  niby bestie.
-Podróbką? Śmieszne! Jestem w stu procentach oryginałem! W dodatku idealnym oryginałem!-zaśmiałem się dumnie. Najważniejsze to zachować spokój i być sobą nie?
-Taki pewny siebie? Lepiej żeby nic "przypadkiem" ci się nie stało dzieciaku.
-Mi możesz robić co tylko zechcesz-mówiąc to stanąłem przed Moonli i wysunąłem pazury-Ale od niej trzymaj się z daleka-mruknąłem.

Moonlight co dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz