środa, 9 lipca 2014

Od Sanktuma: Witaj w wariatkowie Sun

Paliły mnie płuca i zaczynał mi brakować sił.Wciąż jednak bezsensownie młuciłem kopytami wodę niezdolny pogodzić się z tym ,że zaraz zginę.Spojrzałem w kierunku powieszchni niewyraźnie majaczącej wysoko nademną.Przestałem cokolwiek czuć płuca przestały się domagać powietrza a przed oczami zamajaczył mi blado niebieski kształt.
,,To takie dziwne żyć w ciągłym bólu rozdzierającym duszę i odejść zupełnie bezboleśnie''
Coś złapało mnie za grzywę i zaczęło ciągnąc mnie w dół (albo morze w w górę ) .
,,A więc jednak strzygi istnieją i porzerają nie ostrorzne jednorożce''-pomyślałem niezbyt przytomnie
Już wyobrażałem sobie moje kości obgryzane przez potwory gdzieś na dnie jeziora kiedy poczułem gwałtowne szarpnięcie.A potem kolejne miałem wrażenie ,że ten ktoś lub coś zaraz wyrwie mi ucho.
Zaczołem ponownie wierzgać nogami kopiąc przeciwnika.
Potem poczułem mocne uderzenie w bok głowy.
Wszystko zalała czerwona mgła.

Otworzyłem oczy i przesunołem ręką po włosach , były mokre od krwi.
Dwie pierwsze myśli które pojawiły się w mojej głowie brzmiały mniej więcej  ,,ałaaaaaaa''oraz ,,kto mi przywalił kamieniem?''
Potem zobaczyłem nachylającą się nanemną niewyraźną świetlistą postać.
-Jesteś.... aniołem?-spytałem bezmyślnie przypatrując się rozświetlonej postaci
-Nie
-Umarłem?-sprubowałem po raz kolejny
-Nie
-To co do cholery się tu dzieje!?-wykrzyczałem wstając
-Zacznijmy od tego ,że uratowałam ci życie

Rozalia?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz