czwartek, 31 lipca 2014

Od Gakupo: Stary przyjaciel

Pytanie Len'a niezbyt mnie zdziwiło. Ale Len... od dłuższego czasu wydawał mi się znajomy. Tak jakbyśmy się kiedyś znali. I po tym pytaniu zacząłem przypominać. Tylko, że... bardzo mało i tak jak przez mgłę. Ale jedno wspomnienie pamiętałem idealnie: spotkanie z Len'em sprzed 3 czy 4 lat.
- I? Pamiętasz coś? - Zapytał ponownie Len
- Po zastanowieniu... Przypominam sobie jak razem wędrowaliśmy, a potem się rozdzieliliśmy i to by było na tyle. - odpowiedziałem
- Pff... tylko tyle?! Jak można nie pamiętać tych 2 wspaniałych lat spędzonych z takim ideałem?
- O ile dobrze pamiętam kiedyś byłeś inny... miałeś 2 osobowości. Co się stało?
- A no tak... Magiczny kamień... Czary - mary i takie tam... Długo by opowiadać - "wyjaśnił" mi Len
- Emm... Ktoś mi może powie co się dzieje? I skąd wy się znacie? - przerwała nam Moonli
Więc wyjaśniliśmy Moonlight wszystko od tego jak się poznaliśmy i Len dopowiadał to czego nie pamiętałem zbyt dobrze.
- Może się w końcu zbierzemy i pójdziemy do tej wioski - krzyknęła Rozalia tak żeby wszyscy usłyszeli
Gdy zebraliśmy wszystkie rzeczy i szliśmy już do wioski, po kilku godzinach ja i Len usłyszeliśmy coś w krzakach. To nie były zwykłe odgłosy zwierząt, ale coś o wiele większego i cięższego.
- Rozalia w krzakach są chyba jakieś potwory - ostrzegłem
- Jack, przygotuj się - powiedziała do... powietrza?
- Czemu mówisz do powietrza?
- A no tak - i chyba chciała mnie uderzyć w głowę, ale była za niska - Jack, pomógłbyś? - I w tej chwili zaczęła latać i zrobiła to co zamierzała. - Chodzi o to, że nie zobaczysz go jeśli nie jesteś "inny", albo jeśli dostaniesz od takiego w głowę. - powiedziała po czym zobaczyłem bladego chłopaka - Gakupo to jest Jack. Jack umie panować nad powietrzem i lodem, czyli jest takim jakby panem zimy.
- Przecież nie jestem panem zimy, umiem coś tam robić ale panem bym to nie nazwał... - powiedział Jack
- No i Jack i Rozalia są w sobie zakochani ale żadne z nich nie przyzna się do tego - wtrącił się Len
- Len zamknij się albo pogłaszczę Cię moją kosą! - krzyknęła Rozalia cała czerwona na twarzy. I chyba mieli się zacząć kłócić, ale Moonlight nam przypomniała o bestiach.
- Są coraz bliżej - powiedziałem
Wszyscy wyciągnęli, przywołali bronie i wydłużyli pazury. I w tym momencie okrążyło nas mnóstwo bestii.
- Będzie zabawa - powiedzieliśmy we troje i rzuciliśmy się na nie.
Po kilku zabitych bestiach poczułem się jakoś inaczej, poczułem żądzę mordu pragnąłem krwi, byłem bardziej wyczulony na ruchy innych.
- W końcu wrócił ten lepszy Gakupo! - krzyknął Len przez wir walki
Chciałem coraz więcej krwi, więcej mordu, i gdyby kosa Rozalii nie wytrzymała (a ledwo to zrobiła) mojego ciosu to już by nie żyła.
 Gdy już schowałem katanę zauważyłem że mam na sobie zbroję samuraja.
- Spokojnie Gakupo już są wszystkie zabite!
- ten Gakupo, spokojny? - powiedział Len po czym zaczął się śmiać
Rzeczywiście, nie byłem spokojny. Nadal chciałem zabijać.
- Możesz nam wyjaśnić Gakupo, co się dzieje? - zapytała Rozalia, ale usłyszałem bestię więc zmieniłem się w kotołaka i pobiegłem żeby ją zabić. Inni byli daleko w tyle i próbowali mnie dogonić. Zauważyłem potwora i się na niego rzuciłem. Zabijanie mnie uszcześliwiało. Len dobiegł i się do mnie uśmiechnął. Też lubił mordować. Nie to co ten drugi ja. Gdy reszta do nas dobiegła z powrotem zmieniłem się w człowieka tylko zostawiłem sobie uszy i ogon.
- Gakupo co się z tobą dzieje?! - krzyknęła trochę wystraszona Moonli

Len może przypomnisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz