piątek, 18 lipca 2014

Od Rozali (CD): Biały Królik

-W sumie racja...
-Trzeba się pośpieszyć. Moonlight może nie przeżyć
-Lepiej się pośpieszmy! Idziemy! Już!
Natychmiast ruszyliśmy na wschód. Szliśmy praktycznie bez przerw, stawaliśmy tylko w środku nocy, kiedy to już nie wytrzymywaliśmy ze zmęczenia. Jedyne co robiliśmy poza rutynami to rozmowy. Zdziwiło mnie pytanie Jack'a:
-Czemu zawsze nosisz ze sobą tego pluszowego królika?
-A... Czemu pytasz?
-Ciekaw byłem. Jest dla Ciebie chyba tak ważny, jak ten naszyjnik dla Len'a...
-Po prostu... Przypomina mi dom i... Rodzinę...
-Czyli miałaś rodzinę?
-Nie poruszaj tego tematu!
-Ale czemu?
-Nie poruszaj go i tyle!-powiedziałam zdenerwowana i nieco go wyprzedziłam. Nikomu nie powiem prawdy... Nikt się nie może dowiedzieć! Po to przybyłam do tego świata, by... Być sobą, a nie tym kim chcą mnie widzieć. Chłopak znowu do mnie podbiegł.
-Hej, nie obrażaj się na mnie...Przepraszam...-powiedział.
-Dobra, wybaczam. Ale masz więcej nie poruszać tematu mojego domu i rodziny. To nie jest twoja sprawa!
-Jasne!-powiedział z uśmiechem.
Podszedł bliżej do Len'a. Słyszałam ich rozmowę:
-Hej Len, mogę Cię o coś zapytać?
-O co niby?
-Wiesz coś o rodzinie i domu Rozalii?
-O tym skąd jest Roza-chan? Nie. Nigdy o to nie pytam
-Czemu? Nic Ci nie mówiła?
-No, ostatnio jak ją o to spytałem to groziła mi kosą, więc nie pytam
-Poważnie? Nigdy nie powiedziała ani słowa, nawet tobie?
-Nie. Lepiej nie poruszaj tego tematu. Chociaż, możesz spróbować pytać o tego pluszaka. Jak na taką "dorosłą" dziewczynę wszędzie go zabiera. Jak kiedyś o niego spytałem, to mówiła dość sumiennie
-Naprawdę?
-Naprawdę to daj mi spokój i zajmij się swoją dziewczyną!- powiedział z tym swoim uśmieszkiem.
Jack zrobił się czerwony. Chłopak od niego odszedł i podszedł do mnie. Lekko odwróciłam od niego wzrok. Było mi trochę głupio po tym co Len powiedział.
-Opowiesz mi więcej o tym króliku?
-O Białym Króliku?
-Czyli to tak go nazwałaś?
-Właściwie nie. Mama i tata tak na niego mówili i tak jakoś ja też tak zaczęłam. Podobno jak byłam mała to też tak mówiłam...
-Mów dalej...
-Rodzice kazali mi mieć go zawsze przy sobie...Że niby kiedy nie będzie wyboru pomoże mi. Ale kompletnie tego nie rozumiem. Ma coś wspólnego z moją kosą i że miałabym go kontrolować... Czy jakoś tak...
-Ej gołąbeczki! To tutaj!-krzyknął do nas Len.-Zaraz zobaczymy się z Rin!
-Len! Czekaj! To może być-nie dokończyłam.
Pobiegł przodem. Nie słuchał mnie. Oczywiście pobiegliśmy za nim. Przed nami było... Wielkie lustro. Takie jak w mojej "wizji".
-Len... Możemy mieć kłopoty...-powiedziałam niepewnie.
Przed lustrem stała jakaś dziewczyna. Zapewne "odbicie" Moonlight. Odwróciła się do nas.
-Appalosa, dopilnuj żeby Moonlight się nic nie stało. Sanktum ty... Lepiej uciekaj, ewentualnie spróbuj pomóc Appalosie
-Ej!
-Cicho!
W końcu, tak jak się spodziewałam, pojawiły się nasze odbicia. Jak pewnie każdy się domyśla miałam Białego Królika.
Ja i moje odbicie:

http://img1.wikia.nocookie.net/__cb20120418141112/pandorahearts/pl/images/thumb/1/12/Large_animepaper_wallpapers_pandora-hearts_vampireprincessyuuki_1.25_thisres_92109.jpg/500px-Large_animepaper_wallpapers_pandora-hearts_vampireprincessyuuki_1.25_thisres_92109.jpg

Zaczęła się walka między nami. Niestety... Odbicia są od nas silniejsze. Po niedługim czasie wszyscy leżeliśmy przybici do ziemi.
-Wiedziałam... W końcu nie wystarczyła moja kosa... Jeśli nie teraz to kiedy? O co chodziło z Białym Królikiem? Miałby mi pomóc? A jeśli tak to niech mi pomoże!-myślałam.
Powoli zaczynałam tracić przytomność. Widziałam wszystkich. Stał się wręcz cud. Uroniłam łzę i powiedziałam:
-Nie chcę...Nie chcę jeszcze... Umierać...
Zaczęłam powoli zamykać oczy. Nagle rozbłysło bardzo jasne światło. Nade mną stał... Biały królik. Chwila! Biały Królik! Mój słodki króliczek! Był... ogromny. Ej, ej, ej! Gdzie jest Len! Eee... Pewnie pobiegł po Rin. Królik wziął mnie, że tak powiem na ręce. Jakoś odrzucił odbicia i zabrał mnie. Sanktum i Appalosa z Moonlight na grzbiecie szli za nami. Patrzyli ze strachem na niego.
-G-gdzie nas prowadzisz?
-Nie martw się, Pani. Zabiorę was do Rin
-Aha. Gdzie to jest?
-W jaskini, w górze, Pani
-Czemu nas tam prowadzisz?
-Jeśli tego nie chcesz nie muszę. Myślałem, że to był twój rozkaz, Pani
-Więc prowadź. Len sam znajdzie drogę... W końcu to jego siostra...
Teraz zauważyłam, że Jack za nami idzie. Dziwnie spoglądał na Białego Królika. Zauważyłam też, iż królik posiada identyczną kosę, tylko większą. Miał bardzo miękkie futro i ciepłe.

*Na miejscu*

-Czyli to tutaj?
-W tej jaskini, Pani
-Więc chodźmy!
Poszliśmy tam. Na miejscu postawił mnie na ziemi.
-Dziękuje Ci za pomoc. Chodź z nami
-Oczywiście, Pani
Ruszyliśmy w stronę jaskini. Oczywiście, kiedy tam doszliśmy Len tam siedział i na nas czekał! Królik postawił mnie na ziemi.
-Ile można na was czekać?
-Ha, ha! Kiedy ty zwiałeś my byliśmy prawie martwi!
-A to co? Nowy kolega?
-Pamiętasz mojego pluszaka, tego z którego się śmiałeś?
-Tak, ale co to ma... To on?!-krzyknął i wręcz się przestraszył.
-Tak to on...-podeszłam do króliczka i oparłam się o niego.-Poznaj mojego przyjaciela, Białego Królika
Królik wyszczerzył (wiem jak to brzmi) kły. Jego czerwone ślepia stały się przerażające dla każdego, oprócz mnie.
-No, no. Przyznaje imponujące!
-Później będziesz podziwiać! Na razie zabieramy stąd Rin i wiejemy póki jesteśmy w miarę niewidoczni!
-Jasne! Rin idziemy!
-Dobrze!-powiedziała z uśmiechem.-A, Briam może iść z nami?
-Ten smok? Jasne! A co nam szkodzi!
-Świetnie!
Kiedy mieliśmy już biec do wyjścia, stanęła w nim strażniczka.
-No nie! To chyba jakieś żarty!


Rin? Len? (bardziej Rin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz